wtorek, 28 lutego 2012

Cztery.

~~~Lily~~~
Idą w stronę jadalni chłopcy ciągle się wygłupiali. To chodzili na czworakach, to jeden drugiego brał na barana, istne szaleństwo. Ale to nic, w porównaniu z zachowaniem na stołówce. Niall, gdy zobaczył jedzenie rzucił się na nie, dosłownie. Przy posiłku, ciągle się śmialiśmy. Nadal nie potrafiłam uwierzyć w to, że Liam boi się łyżek. Boi, to za delikatne określenie, on był przerażony gdy je widział.
- Weź tą łyżkę- wydarł się spanikowany Payne.
- A jak mam niby zjeść jogurt?- spytałam z sarkazmem.
Odpowiedź dostałam po chwili, gdy chłopak podał mi słomkę.
- Żarty sobie robisz?
- Nie.
Z westchnieniem, wzięłam od niego "słomkę" i włożyłam ją do jogurtu.
- Dzięki- powiedział z uśmiechem.
Po zjedzeniu wszystkiego, ustaliliśmy, że za pół godziny spotykamy się nad basenem. Postanowiłam, że się przebiorę i wejdę na Twittera, zobaczyć czy nie ma nic nowego. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Niczego ciekawego nie znalazłam więc wylogowałam się i udałam się na miejsce spotkania. Zastałam tam chłopców robiących sobie zdjęcia z fankami. 
- Hej- powiedziałam, podchodząc do nich.
Harry się uśmiechnął, lustrując mnie wzrokiem.
- Ładnie wyglądasz.
- Dzięki.
W tym samym momencie doszli do nas rodzice i Milka. 
- Dobra dzieci, idźcie się bawić- powiedział ze śmiechem ojciec.
- Tylko nie dzieci- udałam oburzenie.
Zaczęliśmy się śmiać.
Chłopcy zaczęli wchodzić do wody, a kilkanaście fanek za nimi.
- Nie mam z nimi szans- powiedziała smutna Mila.
- Daj spokój, jesteś od nich o tysiąc razy ładniejsza!
- Dzięki- uśmiechnęła się i mnie przytuliła.
- Gdzie idziemy?- spytała.
- Co powiesz na zjeżdżalnie?
- Spoko.
Poszłyśmy w stronę jednej z największych. Siostra ciągle rozglądała się za One Direction, ale ich nie znalazła. Ustawiłyśmy się w kolejce, czekając na swoją kolej.
- Cześć dziewczyny- powiedział Zayn, przepychając w naszą stronę z chłopakami, za nimi kroczyły 2 dziewczyny, zapewne fanki.
- Kolejka- powiedziałam, wskazując tłum ludzi za nami.
- Nie przepuścicie nas?- spytali robiąc maślane oczy.
- Przepuścimy- odparła Mila, uśmiechając się do Harrego.
Jedna z dziewczyn, które szły za chłopakami, wepchała się przede mnie. Gdy zaświeciło zielone światełko, wzięła za rękę Hazzego i przyciągnęła do siebie.
- Przepraszam cię, ale teraz nie jest twoja kolej, tylko moja- powiedziałam odpychając ją od zaskoczonego chłopaka, a popychając siostrę w jego stronę.
- No jedźcie już!- krzyknął ktoś za nami. Harry popatrzył na mnie ze zdziwieniem. Uśmiechnęłam się do niego zachęcająco, wskazując głową Milę. Chłopak, objął ją w pasie i zjechali razem.
- Lily, czy ty czasem nie bawisz się w swatkę?- spytał ojciec, pochodząc do nas.
- Nie- odpowiedziałam.
Nie uwierzył mi.
- Pamiętasz jak się skończyła, ostatnia randka Mileny?
- Tato, daj spokój. Skąd miałam niby wiedzieć, że tamten facet, ma dziecko, z jakąś inną?- spytałam.
- Po prostu nie chce, aby twoja siostra cierpiała, jak jej się nie uda- powiedział i zjechał.
- To była moja kolej- krzyknęłam za nim.
Doczekawszy się swojej kolejki zjechałam, a wraz ze mną Zayn, Liam, Louis i Niall, którym nie chciało się czekać. Koniec wszystkiego był taki, że ratownik, który to widział, zakazał nam już zjeżdżać.
- No to super- mruknęłam pod nosem.
Podeszłam do rodziców, Hazzego i siostry, którzy zwijali się ze śmiechu.
- Z czego się tak śmiejecie?
Harry podał mi iPhona, na którym nakręcił jak wpadamy do wody. Zaczęłam się śmiać. Najlepszy był sam koniec, gdzie staliśmy przed ratownikiem, z potulnie opuszczonymi głowami. Skończywszy oglądać filmik, oddałam telefon właścicielowi. 
- Nie wiem jak wy, ale ja mam ochoty na lody, idziecie?- spytałam.
Wszyscy przytaknęli, więc poszliśmy w stronę najbliższej lodziarni. Zamówiliśmy lody, oczywiście Niall, potrójną porcję, zapłaciliśmy i usiedliśmy przy jednym stoliku, opowiadając sobie żarty. Po około 5 minutach miła kelnerka o prostych blond włosach przyniosła nasze zamówienie. 
- AAA- zaczął się drzeć Liam- Łyżka.
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać.
- Mogłabym dostawać widelczyk?- spytałam z uśmiechem.
- Oczywiście- odparła ze zdziwieniem. Po chwili, każdy mógł już spokojnie jeść lody. 
- Co teraz robimy?- spytała Mila.
- Może pooglądamy coś?- zaproponował Harry.
- Świetny pomysł- powiedzieliśmy równocześnie z Zaynem
Po zjedzeniu deseru, udaliśmy się w stronę pokoju DJMalika. (xd) 
- Co oglądamy?-spytał Malik.
- Never say never- wydarłam się.
- Nie tylko nie to- powiedzieli wszyscy oprócz Nialla, który poparł mój pomysł.
- A może "Wampiry i świry"?- zaproponowała Milka.
- Niech wam będzie- burknęłam.
Wraz z siostrą poszłam przygotować, jakieś przekąski dla głodomorów. Wyjęłam z szafki 2 paczki chipsów, popcorn, pepsi, żelki, draże oraz marchewki dla Louisa. Wsypałam to wszystko do 4 misek, a popcorn wsadziłam do mikrofalówki i nastawiłam na 2 minuty.
- No i jak tam ci się układa z Harrym?- spytałam, bacznie przyglądając się przyjaciółce.
- Sama nie wiem... Wiesz, on jest wspaniały, przystojny, czuły, po prostu chodzący ideał. 
- To w czym problem?!
- On ma dziewczynę.
- Co!?- krzyknęłam.
Nie zdążyła odpowiedzieć, bo do kuchni wpadli chłopcy.
- Co się stało?- spytał równocześnie.
- Nic.
Oglądnęliśmy film, ciągle się śmiejąc. Byłam już tak padnięta, że poszłam się wymyć i położyłam się spać, nie jedząc kolacji. Chodź zmęczenie brało w górę, sen nie nachodził. Wiedziałam co muszę zrobić. Założyłam szlafrok i wyszłam z pokoju.


---------------------------------------------------------------------------------
koniec, chyba mi się nie udał. Przepraszam, że taki krótki xxx
Spróbuje dziś napisać jeszcze jeden.
Szkoła się zaczęła więc wiecie :P

---------------------------------------------------------------------------------


niedziela, 26 lutego 2012

Trzy.

~~~Lily~~~
Następnego dnia obudziłam się bardzo wcześniej, Milka jeszcze spała. Na palcach, aby jej nie obudzić poszłam do kuchni, nalałam sobie soku pomarańczowego i włączyłam TV. Pooglądałam parę seriali i wróciłam do pokoju, przygotować się do wyjazdu. Wzięłam szybki prysznic, założyłam bieliznę, ubrałam niebieskie spodenki, bluzkę z długim rękawem i buty za kostkę. Zeszłam na dół zrobić śniadanie pozostałym domownikom. Wszystko było gotowe około 9.40. Chłopcy wraz ze Milką i rodzicami, ubrani zjedli to co im przygotowałam i wrócili do pokoju się dopakować. Postanowiłam, że przejże jeszcze czy mam wszystko. Tak jak postanowiłam, tak zrobiłam.
O równej 11 podjechaliśmy na lotnisko, gdzie czekał na nas samolot. Wsiedliśmy do niego i wbiliśmy się w powietrze.
- Dobra- odezwał się ojciec- teraz ustalimy parę zasad.
- Tato, błagam- jęknęłam.
- W sumie to jedną- powiedział ignorując moje zachowanie.
- Jaką?- spytaliśmy równocześnie.
- Żadnych stosunków damsko-męskich zrozumiano?
- Tato- teraz to nie ja tylko się wydarłam na ojca. Nie zrażony naszym krzykiem, kontynuował.
- A jeśli już byście musieli, zabezpieczcie się. Nie chce być już dziadkiem- na te słowa wszyscy zaczęliśmy się śmiać, łącznie z ojcem.
Gdy już ochłonęliśmy weszłam na laptopa, szukając informacji o chłopcach, znalazłam sporo. Jedna rzecz mnie zaciekawiła na temat Payna, więc postanowiłam sprawdzić czy jest to prawda.
- Liam?-odezwałam się
- Hm...tak?
- Boisz się łyżek?- spytałam i mimowolnie się uśmiechnęłam.
- One są straszne- powiedział bardzo poważnym głosem. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. 
Pokręciłam z niedowierzaniem głową. Przeczytałam na internecie, również, że Harry uwielbia biegać na golasa, Louis uwielbia jeść marchewki, a Niall wszystko co jest jadalne. A Zaynie nic nie znalazłam.
Chłopcy i Milka zaczęli rozmawiać z fanami poprzez Twitcama. Przez cały czas się śmiejąc. Zazdrościłam Milce, bliskiego kontaktu chłopakami, byli naprawdę fajni. Można było z nimi pogadać, pośmiać się, powygłupiać i robić wiele fajnych rzeczy. 
- Lily, chodź twoi fani czekają- powiedziała Mila.
Wywróciła oczami, ale ruszyłam w stronę "przyjaciół", jeśli można ich tak nazwać.
- Patrzcie kto nas odwiedził- powiedział Louis- Lily przywitaj się.
- Cześć- odparłam ze śmiechem- tak jak mówił wam ten oto młody człowiek nazywam się Lily. E..- spojrzałam na siostrę szukają wsparcia.
- Powiedz co lubisz robić- odezwał się Zayn.
- Lubię grać na gitarze, perkusji, no i czasem pośpiewać- powiedziałam.- dobra koniec przesłuchania- dodałam i wróciłam na swoje miejsce.
Byłam zmęczona, więc zamknęłam na chwilę oczy i zasnęłam.

*parę godzin później*

- Lily, wstawiaj dolecieliśmy- ktoś niezbyt delikatnie zaczął mną trząść.
- Co?- mruknęłam sennie, podnosząc powieki.
- Jesteśmy na miejscu- powiedział ojciec.
Przeciągnęłam się, ziewając i wyszłam z samolotu.
Lotnisko, było pełne ludzi poczynając od rasy czarnej, a kończyć na białej. Po odebraniu bagażu, wyszliśmy drzwiami do wypożyczali aut, a  stamtąd  do hotelu. Na zewnątrz hotelu znajdował się dużej wielkości basen. 
Gdy dostaliśmy kluczyki do naszych pokoju, poszliśmy się rozpakować. Ja mieszkałam z Milą, Zayn z Niallem i Liamem, a Harry z Louisem. Pokój był niesamowity.
 ( wyglądał mniej więcej tak )

Z rodzicami umówiliśmy się na 16, więc postanowiłam się odświeżyć się po podróży, co też zrobiłam. Wzięłam długą kojącą kąpiel, założyła świeżą bieliznę, króciutkie szorty i podkoszulek na  ramiączkach. Włosy zostawiałam rozwiązane, aby mogły spokojnie wyschnąć. Wychodząc z łazienki potknęłam się na mokrej podłodze i wylądowałam na brzuchu, ocierając sobie prawy bok, z którego zeszła skóra.
- Cholera- zaklęłam pod nosem.
Wolno, aby znów nie upaść, opuściłam pomieszczenie. Gdy znalazłam się w pokoju wszystkie swoje rzeczy rzuciłam byle jak na łóżko i poszłam do rodziców, którzy powinni mieć wodę utlenioną, aby przemyć ranę.  
- Mamo, macie coś do przemywania ran?- spytałam wchodząc do pokoju.
- Powinniśmy coś mieć- odpowiedziała- a stało się coś?
- Tak- powiedziałam i pokazałam jej mój "wyczyn" w łazience.
- Oj- skrzywiła się- boli?
- Nawet- wzruszyłam ramionami.
Dopiero teraz zdałam sobie, że całej scenie przyglądają się chłopcy i moja siostra.
- Coś ty robiła?- spytała Milka.
- Potknęłam się.
Wszyscy zaczęli się śmiać, po chwili dołączyłam do nich, zapominając o bólu. 
- Jakie mamy dziś plany?
- Bufet!- krzyknął Niall- Umieram z głodu!!!- zaczął się drzeć.
Znowu zaczęliśmy się śmiać. No bo sami przyznajcie, jak się przy nich nie śmiać? 
- Może basen?- zaproponował Zayn.
- Spoko- powiedziałam, a reszta się zgodziła nawet Nialler..., no prawie.
- Ale najpierw coś zjedzmy!
- Dobrze- odparł tata.
Gdy opatrzyli mi moją "ranę",  poszliśmy wszyscy do stołówki coś przekąsić.

-----------------------------------------------------------------------------
Chyba mi nie wyszedł -.- przepraszam.
Chciałam ten rozdział dedykować Izie Nowackiej i Sylwii Lesiak, które czytają każde moje opowiadanie i mnie wspierają. Dziewczyny jesteście kochane :* 
Następny rozdział już wkrótce, oczywiście jeśli będziecie chcieli :* 

-----------------------------------------------------------------------------
Parę zdj. jak wygląda hotel itp 
                                                                                     zdjęcie nr.1



                                                                                   Zdjęcie nr. 2


                                                                                    Zdjęcie nr. 3


                                                                                     Zdjęcie nr. 4
                                                                

                                                                                    Zdjęcie nr. 5


                                                                                     Zdjęcie nr. 6




---------------------------------------------------------------------------------

Mam dla was taki mały konkurs, w którym jeśli wygracie, będziecie mogli pojawić się w jednym lub w dwóch rozdziałach, może nawet więcej:) Zainteresowani?
W komentarzach piszcie :* np. Jest zainteresowana. Nie jestem zainteresowana.

sobota, 25 lutego 2012

Dwa.

~~~Lily~~~
Na schodach usłyszałam kroki i drzwi się otworzyły. Na przeciwko mnie stał chłopak, na moje oko, trochę starszy ode mnie, z burzą loków na głowie.
- Witam panie, możemy w czymś pomóc?- spytał z wyraźnym akcentem.
- Harry...Harry Styles!?- wrzasnęła Milka, rzucając się zaskoczonemu chłopakowi na szyję- kocham cię!
- Harry kto tam jest?- spytał ojciec i po raz drugi usłyszałam kroki.
- Eh... Milka, ojciec idzie- szepnęłam spanikowana. Spojrzała na mnie a później na ojca wyłaniającego się zza drzwi.
- O cholera- zaklęła 
Wzięłam ją za rękę i pobiegłyśmy w stronę samochodu.

- I co teraz będzie?- spytała.
Pokręciłam głową.
Wyjęłam swojego iPhona i zadzwoniłam do Lisy, mojej przyjaciółki. Odebrała po 4 sygnale.
- Hej, co jest?- odezwała się po drugiej stronie.
- Cześć, musisz mi pomóc- powiedziałam i kontynuowałam- mogłabyś zaświadczyć że byłam z Milką u ciebie od 18?- spytałam z nadzieją w głosie.
- Jasne, a co się stało?- opowiedziałam jej o naszym wypadzie do chłopców i o tym jak zaczęliśmy uciekać, gdy na schodach pojawił się tata.
- O nie za dobrze- stwierdziła- ale nie martw się, powiem, że pomagałaś mi w nauce.
- Dzięki, jesteś wielką- powiedziałam i rozłączyłam się.
- I co?- spytała siostra.
- Załatwione- uśmiechnęłam się.
- Uff.
Jeździliśmy jeszcze przez chwilę po okolicy, zastanawiając się jak przebiegnie nasza rozmową z ojcem. Około 21 wróciłyśmy do domu, zostawiając czarnego Range Rovera w garażu. Przebrałyśmy się w samochodzie, aby nikt nie podejrzewał nas o "zbrodnie". Założyłam różowe rurki, szarą bluzę z kapturem i białe conversy, a Milka, czarne rurki, szary sweterek i damskie Vansy. Poszłyśmy do domu, zostawiając kominiarki w skrytce o, której wiedziałyśmy tylko my.
Rodziców i chłopców z One Direction, zastaliśmy w salonie. Gdy weszłyśmy do pomieszczenia, wszystkie oczy zwróciły się w naszą stronę.
Tata szepnął coś do chłopaka w loczkach, a on odpowiedział.
- Tak to one.
- Coś się stało?- spytałam z miną niewiniątka.
- Gdzie byłyście?- spytał ojciec, ignorując moje pytanie.
- U Lisy.
- Nie kłam- powiedział, patrząc wprost na mnie, patrzeniem w sumie to bym nie nazwał, on mierzył mnie wzrokiem.
Cofnęłam się odruchowo. 
- Możesz się jej spytać.- powiedziałam i poszłam w stronę pokoju.
- Nie skończyłem- krzyknął, a moje ciało przeszedł dreszcz.
Nigdy na mnie nie krzyczał, nawet nie podnosił głosu. Co się stało z człowiekiem, który zawsze potrafił poprawić mi humor? Z roześmianym mężczyzną, który woził mnie i Milkę na barana jak byłyśmy małe. Osobą o którą brałam za wzór, którą kochałam...
- Tak?- westchnęłam, odwracając się w stronę ojca.
- Masz szlaban. Obie macie- powiedział patrząc na nas.
- Za co!?- wrzasnęłam.
- Nie tym tonem!- warknął patrząc na mnie- za to, że mnie okłamujcie, mnie i swoją matkę.
- I gdzie tu sprawiedliwość- mruknęłam na tyle głośno, że to usłyszał.
- Masz jeszcze coś do dodanie?
- Nie- po moich policzkach, zaczęły płynąć łzy. Niech to szlag! Miałam tego dość! Mila miała rację, ojciec o nas zapomniał i ktoś musiał mu o tym przypomnieć- Tak mam.- powiedziałam.
- Słucham?- spytał 
- Mam dość tego, że nie traktujesz mnie i Milkę poważnie!- wrzasnęłam, patrząc wprost w jego oczy- Jesteśmy do cholery twoim córkami! Odkąd stałeś się ich menadżerem- wskazałam na chłopaków- nie masz dla nas wolnej chwili. Traktujesz nas jak powietrze. Nie mamy do ciebie pretensji o to, że spełniasz swoje marzenia, ale czy my się nie liczymy!? Dlaczego nie cieszysz się tym wraz z rodziną?! No dlaczego?- spytałam cicho.
Przez chwilę, w pokoju panowała cisza...
- Lily to nie tak- powiedział w końcu, również cicho, teraz stał się człowiek sprzed paru lat, takim, którego kochałam-przepraszam. Odwołuje wam szlaban, macie rację, próbowałam spełniać swoje marzenia, zapominając o najbliższych. Wybaczycie mi?- tu spojrzała na mnie, siostrę i mamę.
- Jasne, że tak- powiedziałyśmy wszystkie równocześnie i zaczęłyśmy się śmiać. Po chwili dołączyli do nas chłopcy i tata. Dawno się tak nie czuła, wreszcie odzyskałam rodzinę.
- Mam pomysł-odparł z uśmiechem- może pojedziemy wszyscy na tydzień na Bahamy. Co wy na to?
- Super- krzyknęła Milka- Ale jest jeden warunek.
- Jaki?
- ONE DIRECTION, jedzie z nami !!!- wrzasnęła
Wywróciłam oczami.
- Zgadzacie się?- spytał ojciec mnie i mamę.
- Lily, proszę, proszę, proszę- piszczała Mila podskakując.
- Dobra, czemu nie- wzruszyłam ramionami, na znak, że się zgadzam.
- Super.- powiedzieli wszyscy i znów się zaśmialiśmy. 
- A propos tato?
- Tak?
- Wiesz, zastanawiam się, czy nie mogłabym...e... podpisać kontraktu płytowego.
- Dobrze- odpowiedział.
- Na serio?- spytałam zachowując się identycznie jak przed sekundą moja siostra
- Czy ja kiedykolwiek nie mówię serio?- spytał ze śmiechem.
Wywróciłam oczami.
- Czyli się zgadzasz.
- Tak.
- JUHU- wrzasnęłam.
Po chwili, mama powiedziała, żebyśmy siadali do stołu,bo już wszystko gotowe. Ja powiedziałam, że zaraz dojdę i zadzwoniłam do wytwórni Island Records, którzy połączyli mnie z dobrym przyjacielem Justina Biebera L.A Reid.
- Hej, tu Lily, pamiętasz mnie?- spytałam nerwowo obgryzając paznokcie.
- No jasne, jakbym cię mógł zapomnieć- powiedział ze śmiechem.- Ojciec się zgodził?
- Tak- wrzasnęłam do słuchawki
- Widzę, że się cieszysz- po drugiej stronie usłyszałam śmiech- to super. Kiedy mogłabyś do mnie przyjechać?
- Może dam ci tatę, obgadacie parę spraw ok?
- Spoko.
Podałam tacie iPhona i usiadłam przy stole czekając na wiadomości.
- Kochanie zjedz coś- powiedziała mama.
- Zaraz- mruknęłam.
- Wszystko w porządku?- spytała siostra
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo do kuchni wszedł ojciec, cały uśmiechnięty.
- Wszystko załatwione- powiedział- zaczniesz nagrywać za tydzień, jak wrócimy z wakacji. Jakiś chłopak imieniem Justin- tu puścił do mnie "oczko"- chciał nagrać z tobą singiel, ale powiedziałem, że nie ma mowy.
- Co zrobiłeś!?- krzyknęłam.
- Żartowałem- zaczął się śmiać- spotkacie się za tydzień w studiu- powiedział i usiadł przy stole.
Zjedliśmy smaczną kolację, śmiejąc się z żartów Louisa i rozeszliśmy się do pokojów. Chłopcy u nas nocowali, więc ja z Milką spałyśmy u mnie. Wykąpałyśmy się, spakowałyśmy i poszłyśmy spać. Samolot, wynajęty przez ojca miałyśmy o 11.

--------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział 2 już za nami xd.
Mam nadzieję, że się podoba
Piszcie komentarze
Obserwujcie.
Mam prośbę mogłybyście tego bloga przesyłać znajomym? Dziękuje xxx
Jesteście wielcy ( wiecie w jakim znaczeniu, nie chodzi mi tutaj o wzrost, ani wagę)
Kocham was xxx Buziaki Lily




Jeden.

~~~Lily~~~
Nie ma to jak wylegiwanie się na kanapie przed telewizorem w piątek po południu. Zero stresu, zero obowiązku, nic co trzeba by było zrobić. Tak jak wspomniałam siedzę na kanapie przed dużym telewizorem i oglądam powtórkę xfactora. Na ekranie widzisz jak na scenę wchodzi piątka chłopaków i śpiewają. Myślisz sobie "nieźli są, ciekawe czy ty też byś tak potrafiła", ale ty nigdy się nie dowiesz, bo twój ukochany ojciec, który jest menadżerem One Direction uważa, że nie dasz sobie rady. Że jesteś za młoda. Boże! Ja mam 16 lat, pewnie oni też.
Z zamyślenia wyrwał mnie głos mamy:
- Kochanie, chodź mi pomóc- krzyknęła
- Już idę- odkrzyknęłam i wyłączyłam telewizor- Mila chodź mama potrzebuje pomoc- wydarłam się. 
Mila jest moją o rok młodszą siostrą,a zarazem najlepszą przyjaciółką. Ma długie, sięgające do pasa rudę włosy, śnieżnobiałe zęby i uśmiech, który powali niejednego chłopaka. Uwielbia słuchać muzyki i jest zakochana po uszy w Harrym Style'sie, chłopaku z 1D. 
- Co mam zrobić?- spytałam rodzicielkę. 
- Mogłabyś pojechać do najbliższego sklepu i kupić parę rzeczy- powiedziała.
- Po co?- w tej chwili weszła do pomieszczenie moja siostra, ubrana w niebieskie rurki, czarny top i białe conversy.
- Dziś organizujemy wieczorem imprezę, aby uczcić pierwszy teledysk chłopców- powiedziała, podając mi listę zakupów
- Przyjadą tu!?- pisnęła Mi, rzucając się mamie na szyję
- Tak.- odpowiedziała ze śmiechem.
Boże- pomyślałam- tylko nie to.
- Żartujecie, prawda?!- dlaczego tylko ja nie cieszę się z tego, że jakaś piątka chłopaków, których nigdy nie widziałam na oczy, ma przyjść do nas do domu!?
Obie popatrzyła na mnie jak na kosmitkę.
No po prostu super! Wzięłam ze stołu kluczyki i wyszłam z domu, kierując się w stronę mojego żółtego Lamborghini. 
- Lily, czekaj- krzyknęłam siostra biegnąc za mną.- jadę z tobą.
- Super- mruknęłam. Teraz nie miałam ochoty na niczyje towarzystwo.
- Nie cieszysz się?- spytała, gdy wyjeżdżaliśmy spod domu.
- Nie.
Umilkła, ja też siedziałam cicho. Powoli się uspokajałam. Pewnie uznacie mnie za jakąś chorą psychicznie, ale musicie wiedzieć, że normalnie się tak nie zachowuje. Po prostu mam dosyć tego, że ci chłopcy są ważniejsi dla mojego ojca niż ja. Wiem jestem samolubna, ale chociaż raz, odkąd stał się ich menadżerem chciałabym, spędzić z nim czas. Widujemy się bardzo rzadko, a jak się spotkamy to nie ma dla mnie czasu. 
Wjeżdżaliśmy właśnie na parking supermarketu. Zaparkowałam jak najbliżej sklepu i wysiadłam, zostawiając siostrę w środku. Poczekałam, aż ta też wyjdzie i zamknęłam samochód. 
- Milka?
- Hm...?
- Chciałam cię przeprosić.
- Spoko- powiedziała z uśmiechem, odsłaniając białe zęby- wybaczam ci.
- Dzięki- powiedziałam i przytuliłam ją. 
Musiało wyglądać to kosmicznie, dwie dziewczyny przytulające się na środku parkingu.
- Chodź, zanim ktoś uzna nas za nienormalne.
- Za późno- powiedział ktoś za nami.
Odwróciłyśmy się.
Za nami stała Rose i jej "przyjaciółeczki", najbardziej lubiane i najbardziej nienawidzące nas osoby w szkole.
- O hej- powiedziała z uśmiechem Milka- nie zauważyłam cię pod tą toną pudru, którą masz na sobie.
Z trudem powstrzymałam śmiech.
- Wiesz, przynajmniej ja nie ubieram się ze szmateksu- zaśmiała się.
- Tak, ale przynajmniej się ze mnie tynk nie sypie,- powiedziała spokojnie Mi- I jestem ciekawa skąd wzięłaś ten płaszcz- dodała i żwawym krokiem poszła w stronę sklepu, ruszyłam za nią.
- Z centrum handlowego- usłyszałam w odpowiedzi.
- Świetna riposta- powiedziałam przybijając z nią piątkę.
- Dzięki.
Weszłyśmy do sklepu i zaczęłyśmy kupować składniki na dzisiejszy wieczór. W koszyku znalazły się miedzy innymi truskawki, bita śmietana, jajka, chleb, mleko, ciasta, biszkopty i wiele, wiele innych produktów. W czasie zakupów siostrzyczka, mówiła mi co nie co o chłopakach, abym się czegoś więcej na ich temat dowiedziała i nie wyszła na niekompetentną.
Stojąc przy kasie Milce zabrzęczał telefon.
- Sms?- spytałam podając kasjerce kartę kredytową.
- Nie. Chłopcy dodali nową wiadomość na Twitterze.
- Jaką?- pochyliłam się w stronę wyświetlacza.
Zaczęłam czytać @onedirection Siedzimy na sofie i wymyślały słowa do nowej piosenki zatytułowanej "Moments". Spodoba wam się. Kochamy was 1DHQx
- Chyba nie wiedzą co to skromność- stwierdziłam, wpisując kod PIN.
- Wcale nie!- zaczęła ich bronić.- Oni po prostu piszą od serca.
- Pfff- prychnęłam.
- A idź mi- powiedziała ze śmiechem.
Jadąc autem ciągle dokuczałam siostrze mówiąc jakieś rzeczy o jej "ukochanym". Po około 10 minutach byłyśmy z powrotem w domu. Wszystkie zakupu położyłyśmy na blacie w kuchni i poszłyśmy do salonu włączyć telewizje. Skakałam z jednego kanału na drugi szukając czegoś fajnego, ale nic nie znalazłam. Zrezygnowana weszłam na Twittera i sprawdziłam czy na Justin Bieber nie napisał czegoś nowego. Nie napisał. Wylogowałam się i odłożyłam laptopa. 
- Nie ma nic fajnego!- powiedziałam,opadając na sofę.
- Hm, taaa..., spoko....
- Czy ty mnie wogóle słuchasz?- spytałam siadając.
- Jasne, jasne- mruknęła.
Westchnęłam.
- Wiesz, może byśmy tak po szpiegowały  tych "twoich" chłopaków?
Oderwała się od telefonu i spojrzała na mnie uważnie.
- Co proponujesz?- spytała zacierając ręce.
- E, nic. Rozmyśliłam się.
- No coś ty! Będzie super!- wykrzyknęła.
Pokręciłam głową.
- To się nie uda. I nawet nie wiemy, gdzie oni mieszkają!
- Wiemy, mam ich adres.
- No dobra, niech ci będzie.- poddałam się
Zaczęłyśmy omawiać strategie. Gdy omówiliśmy wszystko i dopracowałyśmy nasz plan do końca,  poszłyśmy do swoich pokoju ubrać się w czarne kominiarki. Wychodząc z domu, czułam dreszcze emocji, który towarzyszył mi za każdym razem, gdy robiłam coś wbrew woli rodziców. 
Zaparkowaliśmy niedaleko ich domu. Wysiadając z auta, uważanie, ale, żeby nie wzbudzać niczyich podejrzeń podeszłyśmy do okna ich willi. 
- Podnieś mnie- szepnęła Mi.
- Dlaczego ja ciebie, a nie ty mnie?
- Bo ty ich nie lubisz- powiedziała cicho.
Zgodziłam się z nią bez protestów. Zrobiłam z rąk koszyk i postawiłam pod jej nogę. Stanęła na niej, ale straciła równowagę i w ostatniej chwili zdołała złapać się parapetu, robiąc przy tym sporo hałasu.
- Co to było?- spytał, zapewne któryś z chłopaków.- Słyszeliście to?
- No..., może jakiś kot, przewrócił kosz na śmieci.- odezwał się inny.
- Chodźmy to sprawdzić- usłyszałam jak ktoś wstaję z krzeseł.
- Lily, pomocy! Oni tu idą- szepnęła przerażona siostra.
- Chłopcy, co wy robicie?- spytał nasz ojciec.
- Usłyszeliśmy jakiś hałas i chcieliśmy to sprawdzić.
- Może to jakiś kot- podsunął menadżer.
- Też tak uważam- krzyknął podekscytowany chłopak.
- A może paparazzi.- odezwał się ktoś inny.
Przysłuchując się tej wymianie zdań zapomniałam, że trzymam Milkę, która w tym samym momencie, puściła się parapetu i spadła na mnie.
- To na pewno nie kot- powiedział ojciec i zobaczyłam jak wychyla się przez okno, chcąc zobaczyć sprawcę. W ostatniej chwili schowałyśmy się za drzewa. Było na tyle ciemno, że nie było nas widać. 
- Wiesz, co? Mam dość ukrywania się. Chce wziąć od nich autograf- szepnęła i ruszyła w stronę drzwi ich domu.
- CO!?- prawie krzyknęłam.
Zatrzymała się.
- A jak myślisz, po co tu przyszłam? Żeby ich podziwiać z daleka? Chce sobie z nimi zrobić zdjęcia i wziąć autograf- powtórzyła.
- Ojciec nasz zabije! Wiesz, że nie możemy mieszać się w jego pracę.
- Lily- powiedziała powoli- przestań się bać własnego ojca do cholery. Zamiast się mu postawić, ciągle się chowasz. Masz świetny głos i każdy ci to powie!- dodała i zapukała do drzwi.

------------------------------------------------------------------------------------

1 rozdział juhu xd