sobota, 24 marca 2012

Dziesięć.

~~~Harry~~~
Czułem się dziwnie. Milka mnie z jakiegoś nieznanego powodu unika, chłopaki są stosunkowo grzeczni. Co jest do cholery? Ktoś umarł? 
Westchnąłem i zacząłem się ubierać. Ubrałem ciemno niebieskie rurki, z obniżonym krokiem, biały podkoszulek, a na niego fioletową bluzę z napisem "Jack Wills". Przeczesałem palcami włosy i wyszedłem z łazienki, kierując się do pokoju Zayna, Niall i Liama. 
W pokoju panował porządek. Przyjaciele siedzieli na sofie oglądając jakiś głupkowaty serial o Narkomanach, "Skins". Nie przepadałem za nim, ale no cóż, oni widać go lubili. 
- Cześć, idziemy?- spytałem, siadając obok Louisa, zajadającego marchewkę.
- Gdzie?-mruknął Niall, nie odrywając spojrzenia od ekranu, na którym jakaś laska pieprzyła się z innym.
- Lily ma dziś zdjęcia do teledysku, zapomniałeś?- popatrzyłem na Zayna.
- Cholera- zaklął- od której?
Spojrzałem na zegarek.
- Za 10 minut się rozpoczynają.
Na te słowa Mulat i reszta zerwali się z kanapy i rzucili do drzwi, nie wyłączając nawet telewizora. Zrezygnowany zrobiłem to za nich i skierowałem się w stronę auta Lou.
Jako, że miał jedyny prawko, to on prowadził. Przyznam szczerze, że ja sam nie mogę się doczekać egzaminu. Menadżer obiecał mi nawet kupić auto, gdy go zdam, ale czasu na razie nie było. Zazdrościłem Lily, która już  go miała, a była ode mnie młodsza.
Jazda trwała dokładnie 7 minut, 37 sekund. Na miejsce dotarliśmy w rekordowym czasie, zaliczając przy tym mandat, za szybko jazdę, oczywiście.
Wszyscy już byli gotowi. Zdjęcia się rozpoczęły. Chłopcy poszli oglądać Lily, a ja zacząłem przeszukiwać tłum, mając nadzieję ujrzeć Milkę. Nie było trudno. Wyróżniała się ze względu na kolor swoich włosów. 
- Cześć Kotek- powiedziałem całując ją w policzek.
- No hej-mruknęła.
- Stało się coś?- spytałem zdezorientowany. 
Pokręciła głową.
- To czemu mnie unikasz?
Westchnęła i dopiero po chwili odpowiedziała.
- Nie unikam cię..., ale... nie jestem pewna czy nadal powinniśmy... być razem.
   
~~~Lily~~~                                                              
- O cześć wam- krzyknęłam rzucając się chłopakom na szyję- dziękuję, że przyszliście.
- Nie ma sprawy. Świetnie sobie radzisz- powiedział Liam.
- Naprawdę? Bo mam wrażenie, że jestem okropna. Strasznie się stresuję.
- Nie ma czym. Bądź po prostu sobą-odezwał się Zayn.
Uśmiechnęłam się. Jak dobrze mieć ich przy sobie. Zawsze się wesprą. 
Przerwa się skończyła więc znów poszłam na plan. Zabawa była fajna. Teledysk głównie polegał na tym, że zapraszamy ludzi na imprezę do domu Justina i wszyscy się dobrze bawią. Coś w stylu "One Time", kojarzycie? Pierwszy singiel Jus'a.
Zdjęcia i wszystko trwało do 19, a później mieliśmy mieć wolne. Około 15, był obiad na który składało się same zdrowe jedzenie...
  
~~~Harry~~~                                                               
- Co?- spytałem wstrząśnięty.- Nie chcesz już ze mną być?
- To nie tak...- zaczęła, ale wkurzony jej przerwałem.
- To niby jak!? Znalazłaś innego?- poczułem łzy pod powiekami, ale żeby nie zaczęły płynąć zacisnąłem mocno zęby.
- Przepraszam cię..., jestem taka głupia-jęknęła i osunęła się na ziemię. Po jej twarzy zaczęły płynąć łzy.
Widząc ją w takim stanie coś we mnie pękło.
- Już ciiii, wszystko będzie dobrze- zacząłem ją pocieszać.- Nie płacz.
Pokręciła głową.
- Harry jesteś wspaniały i ja na ciebie nie zasługuję.
- Nie mów tak.
- Ale to prawda! Jaa.... ja ... cię zdradziłam...- szepnęła i wybuchnęła płaczem.
   
~~~Lily~~~                                                              
- Przepuście nas! - usłyszałam krzyk- jesteśmy bliskimi przyjaciółkami Lily.
Ktoś się zaśmiał.
- Ta, każdy tak mówi- powiedział, któryś z ochroniarzy.
Zaintrygowana rozmową, postanowiłam sprawdzić, o co chodzi...
- JULIE, CARMEN?- wrzasnęłam- Co wy tutaj robicie!?
- A nie mówiłam, że nas zna- mruknęła sarkastycznie Car.
- Oj no przepraszam. Skąd miałem wiedzieć?- zaczął bronić się Pit.
- Dobra nie ważne. Wpuścisz nas w końcu czy nie?
Ochroniarz odsunął się robiąc przejście dziewczyną, które zaczęły od razu się ze mną witać.
- Boże, czemu nie powiedziałyście, że przyjeżdżacie?- spytałam.
- Miałaś już sporo na głowie, nie chciałyśmy, abyś miała więcej.
Wywróciłam oczami.
- Ale się cieszę, że was widzę. Chodźcie przedstawię was chłopakom...
    
~~~Harry~~~                                                           
- Coś zrobiła?- spytałem wstrząśnięty. Milka...mnie... zdradzała? Te słowa były dziwne, obce. Jakby mówione w innym języku. Pokręciłem głową. Nie to nie prawda. To nie może być prawda...
- Harry...- załkała- ja cię... przepraszam..., ja naprawdę nigdy... tego bym nie robiła... 
- Ale zrobiłaś..- tylko co zrobiła? Przespała się z kimś czy co?
- Nie chciałam... go pocałować!
- Kogo?
- Tego chłopaka... tego z baru.. Pamiętasz? Tego co nam zrobił drinki..., on chyba coś do nich dołożył, bo czułam się dziwnie... Nie byłam sobą!
- Ty go pocałowałaś?- spytałem głucho. Pamiętam tamten dzień. Było to 2 dni temu, gdy wszyscy dowiedzieliśmy się, że mama Mi i L-il jest w ciąży. Poszliśmy wtedy do jednego z tych obleśnych tanich barów, żeby to uczcić. Też miałem wrażenie, jakbym był gdzieś indziej. Może on naprawdę coś do nich dołożył?- spytałem sam siebie
- Nie, nigdy bym czegoś takiego nie zrobiła. Wtedy nie byłam sobą- powtórzyła z powrotem zalewając się łzami.
   
~~~Lily~~~                                                             
- Dziewczyny to jest Liam, Lou, Niall i mój chłopak Zayn, chłopcy to jest Carmen i Julie- przedstawiłam ich sobie.
- Cześć- powiedzieli chórem chłopcy.
- Oni tak zawsze?- spytała szeptem Jul.
- Tak- odparłam ze śmiechem.
- A was nie powinno być 5?- odezwała się Carmen.
- Ej, no właśnie- zastanowiłam się- gdzie jest Harry?
Wszyscy popatrzyli po sobie, jakby nie zauważyli jego nieobecności.
- Może z Milką?- powiedział Liam.
- Mila tu też jest?- pisnęła Julie.
Skinęłam głową.
- Możliwe, chodźmy ich poszukać...
  
~~~Harry~~~                                                               
Podszedłem do niej i ją mocno przytuliłem. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem.
- Też się dziwnie czułem po tym drinku.- odparłem
Ponownie pokręciła głową.
- Ale to nie tak. Ja sama chciałam go pocałować- szepnęła przez łzy.
- Ciii, już dobrze. Nie martw się. Wszystko będzie dobrze.- mocniej ją objąłem i zacząłem głaskać po plecach i włosach. 


~~~Lily~~~                                                             
- Oj patrzcie jak oni słodko razem wyglądają- szepnęłam.- Dobra później się przywitacie, nie będziemy im przeszkadzać.- dodałam i poprowadziłam przyjaciół do jednego ze stolików.
- Chcecie coś jeść lub pić?- spytałam.
- Tak- krzyknęli Julie i Niall równocześnie.
Wybuchnęliśmy śmiechem.
- Z czego się śmiejecie?- usłyszałam znajomy głos.
Przede mną stali Harry i Milka trzymający się za ręce. Wyglądali okropnie. Oczy Mi były czerwone od płaczu... podobnie jak u Hazzego.
- Płakaliście?- spytaliśmy równocześnie z Liamem.
- Tak, trochę.- mruknęła Mila.
- Co się stało?
Pokręciła głową.
- Nic, po prostu musieliśmy sobie wyjaśnić parę spraw...
Uniosłam brwi.
- I... wyjaśniliście.
Uśmiechnęli się i wtulili w siebie.
Widząc to wydaliliśmy zbiorowe "awwww".
- Lily na plan- krzyknął Joe.
- Już idę- odkrzyknęłam i podeszłam do niego.
  
~~~Niall~~~                                                                
- Będziesz to jadła?- spytałem Julie, pokazując na resztki frytek, kurczaków i sałatki.
- Nie, możesz wziąć- przysunęła w moją stronę talerz.
- Dzięki- uśmiechnąłem się i zacząłem pałaszować jedzenie.
- Boże, gdzie on to mieści?- spytała Carmen, patrząc na mnie.
- Ma 4 żołądki, jak krowa- mruknął Lou, zajadając marchewkę.
- On zawsze tyle je?
- Tyle i więcej. On może jeść cały dzień.
Wywróciłem oczami. 
- Wiecie, że was słyszę?- spytałem.
- Blee, nie mów z pełną buzią- skarcił go Daddy.
- Tak tatusiu.
 Na te słowa, wszyscy wybuchnęli śmiechem, łącznie ze mną. 
- I nie tyje?- spytał znowu ktoś.
- Nie.
- Fajnie ma- powiedziały równocześnie.
- Czy ja tam wiem- mruknął Zayn, zapalając papierosa.
- Lily ci na to pozwala?- spytała Car, wskazując na skręta.
- Nie musi się dowiedzieć- mruknął.
- O czym się nie muszę dowiedzieć?- spytała podchodząc do nas. Mulat od razu wyrzucił peta.
- O niczym.
- Ta jasne... Co robimy wieczorem?- zapytała.
- Może "Hard Party"?
- Jestem za- powiedziałem.
- Ja też.


______________________________________________________________________-

Wiem trochę krótki, ale no cóż... stwierdziłam, że taki może być. DAJCIE KOMENTARZE *__* JUTRO NOWĄ POSTAĆ POZNACIE. CARMEN *__*
KOMENTARZE I REKACJE **_** JEŚLI CHCECIE ROZDZIAŁ.


czwartek, 22 marca 2012

Informacje---> Nowa Postać

Imię i nazwisko: Julie Campbell
Urodziny: 18 marca 1996
Znak zodiaku: Ryby
Wzrost: 166
Kolor oczu: Brązowe
Miejsce pracy: Brak
Gra na: Gitarze
Zwierzę: Pies
Miejsce urodzenia: Londyn UK
Miejsce zamieszkania: Londyn
Samochód: Brak
Idol: One Direction
Sport: Siatkówka: , ręczna , nożna
Chłopak: Brak.
Ukochana gwiazda: One Direction
Ulubiony Kolor: Niebieski
Ulubione płatki: Wszystkie
Nie lubi: Kłamstwa
Ulubiony napój: Wszystko
Języki obce: Angielski , Francuski
Fobie: pająki
Ulubione ciastko: Ptyś
Ulubione słodycze: żelki
Ulubiony kolor ciuchów: wszystkie
Ulubiona Drużyna sportowa: Chelsea London
Przyjaciele: Lily, Jullie i Milka
Ulubiona marka obuwia: Covers , Vans
Ulubiony Film: Love Actually
Ulubiony serial: little pretty liars , Gossip girl

Sekret Julie: Jest wielką fanką One Direction. Marzy o spotkaniu choćby jednego z nich. Chciałaby również pracować jako stylistka.

___________________________________________________________________
Nowa postać, pojawi się już w następnym rozdziale, który powinien być jutro :* PLEASE KOMENTARZE *__*

Dziewięć.

~~~Milka~~~
- Mamy dla was wiadomość- powiedzieli rodzice, przyglądając nam się uważnie.
Siedzieliśmy właśnie w jednej z tych eleganckich i drogich restauracji, w których za jeden posiłek się płaci kupę kasy. Ściany koloru ciemnej czekolady, świetnie kontrastowały z brązowymi,oprawionymi w skórę fotelami. Po lewej stronie, kilka kelnerek rozdawało zamówienie, a inne sprzątały stoły. Każda z nich miała biały fartuch z wygrawerowanym na środku napisem "TripAdvisor ".  
Nad niektórym stolikami wisiały drogie obrazy, na których głównie znajdowały się kwiaty i owoce. Podłoga, pięknie wypolerowana lśniła, tak, że gdybym chciała mogłabym się w niej przeglądnąć.
- Jaką?- spytałam powoli, co dziwne, zdenerwowana.
Opiekunowie spojrzeli po sobie, uśmiechnięci od ucha do ucha.
- Wasza mama... jest w ciąży- powiedział ojciec, szczerząc zęby, jak jakieś dziecko, widząc dużą porcję swoich ulubionych lodów.
-Haha, dobry żart- zaśmiałam się.
- My nie żartujemy!- oburzył się ojciec.
- Ta jasne- odparła z sarkazmem L-il
Widząc, że ojciec zaraz wybuchnie, mama zaczęła go pocieszać, głaskając jego napięte mięśnie pleców. Pod jej dotykiem, lekko się rozluźnił, ale nie dostatecznie, aby móc stwierdzić, że to co powiedział, przed paroma minutami, to żarty.
- Czyli to prawda?- szepnęłam cicho, widząc zachowanie ojca- Będziemy mieć braciszka?
- Albo siostrzyczkę- dodała Lily, również cicho.
- Tak, to prawda, cieszycie się?
- A jakby inaczej?- spytałam ze śmiechem, w moim oczach pojawiły się łzy. Szybko starłam je wierzchem dłoni i podeszłam razem z siostrą pogratulować rodzicom, następnego członka rodziny. Lekko, położyłam dłoń na brzuchu mamy i czekałam... Po kilku minutach miała wrażenie jakby coś mnie kopnęło.
- Poczułaś?- spytała rodzicielka, w jej oczach zobaczyłam łzy szczęścia.
Skinęłam głową, nadal czekając... I znowu... lekkie uderzenie. W moim wnętrzu rozlało się ciepło, tam gdzieś niedaleko mnie był mój mały braciszek, lub siostrzyczka, która miała się za niedługo narodzić.
- Który to miesiąc?- usłyszałam pytanie.
- Piąty.
- Wiadomo już? Czy chłopczyk czy dziewczynka?
- Bliźnięta.
Zaśmiałam się cicho, z powrotem dotykając brzuszka, ale tym razem, to samo zrobiła L-il. Czekałyśmy... i nasza cierpliwość została nagrodzona, znowu to poczułam, kopnięcie, mocniejsze niż wcześniejsze.
- Czy to było...?- Siostra popatrzyła na mnie pytająco.
- Tak.
Pokręciła głową i ze śmiechem przytuliła się do rodziców. To było niesamowite. Za parę miesięcy nasza rodzina powiększy się o dwoje członków. Przysięgłam sobie, że będę ich bronić, że nigdy nie stanie im się krzywda...
                                                                        ***
- Trzeba to uczcić- odezwał się Malik, po parunastu minutach. Szczęście jakie mnie napełniła chwila odkąd dowiedziałam się, że moje rodzeństwo miało się za niedługo narodzić, trwała dalej. Podobnie jak u pozostałych. Choć nigdy bym o to nie posądziła chłopców, oni też bardzo się wzruszyli, gdy się o tym dowiedzieli. Harry, miał nawet łzy w oczach i nie próbował tego ukryć. Mój...kochany loczek...
- Zayn- powiedział się ojciec- one- wskazał na mnie i na Lily- są niepełnoletnie.
- Paul, nie odmówisz chyba dziewczyną jednego drinka co? To jest nadzwyczajna sytuacja, nie codziennie jest się w ciąży i do tego z bliźniakami. No daj spokój, tylko jeden...
- Mia- zwrócił się do rodzicielki- co ty na to?
- Zgadam się. Ale.. tylko jeden zrozumiano?
- Tak- odparłyśmy chórem.
- Jak ich nazwiesz? No wiesz, nasze rodzeństwo?- spytała cicho L-il'y
- Jeszcze nie wiem...., zostało trochę czasu. Ale.. myśleliśmy już nad paroma...
- I...?- ponagliła.
- Co powiecie na Jack? Chris? Justin? Max?
- Chris, Justin, Max, są super. A jakby była dziewczynka?
- Jassmine? Jazmyn? Zoe? Clary?
- Podobają mi się- stwierdziła Lily.
- Mi też- dodałam.
- To co idziemy się upić?- spytał Malik, ojciec spiorunował go wzrokiem.
- Żadnego mi upijania- ostrzegł
- Tak wiem, żartowałem- powiedział ze śmiechem.
- Dobra, chodźmy już- mruknęłam.
Wszyscy się zgodzili, więc zaczęliśmy się zbierać. Tata, poszedł zapłacić, a my w tym czasie udaliśmy się do wyjścia. Jednak nie zaszliśmy daleko. Przed restauracją czekało na nas, paręset wrzeszczących fanów, czekających na chłopaków.
- Cholera- zaklęłam.
Może mają jakieś tylne wyjście czy coś..-zaproponowała Lily
- Pójdę się spytać. – mruknął tata i odszedł, a my usiedliśmy na jakiejś sofie. 

- To co robimy...?- zaczęłam
- Gonimy się!- krzyknął Lou i skoczył na Hazzego. Tamten był jednak szybszy i zdążył się wycofać, nim chłopak go zmiażdżył. Louis jednak się nie poddał, zaczął biegać za Harrym, dopóki, dopóty, stwierdził, że nie da rady go złapać. Wtedy, zaczął gonić nas. Pierwszy był Zayn, który uznał, że może schować za starszą panią, był w błędzie. Rozpędzony Lou, nie zdążył wyhamować i wpadł na nich, wywracając babcię, która zaczęła krzyczeć. Po chwili, do holu, wpadła obsługa. Mina ich była bezcenna. Jeden widząc jak ja, Lily, i pozostali 3 członkowie zespołu, leżymy na podłodze i zwijamy się ze śmiechu, również nie mógł powstrzymać śmiechu. Inni pomogli wstać starszej kobiecie, która od razu zaczęła obkładać Mulata i Louisa torebką. Dopiero po pięciu minutach udało się ją uspokoić. Wtedy do pomieszczenia wpadł ojciec...
                                                                               ***
- Co wy sobie wyobrażacie?- zaczął swój monolog- zabawa w gonianego w jednej z najlepszych restauracji w Los Angeles? Wiecie jak musiałem się za was wstydzić?!- żyłka na jego czole zaczęła niebezpiecznie pulsować.
- Tato, daj spokój- powiedziałam, próbując go udobruchać- Oni są jeszcze nastolatkami. Chcą się zabawić, jak każdy w ich wieku.
- Mileno, oni mają już po 19, 20 lat!
- Ja mam 18- mruknął Harrym.
Zaśmiałam się cicho.
- I co z tego? Każdy inaczej dojrzewa..., a podobno..., gdzieś to przeczytałam, że chłopcy 3 lata wolniej. Więc oni umysłowo mają po 15, 16 lat.
Ojciec przyjrzał mi się chwilę. Uśmiechnęłam się do niego, a on odwzajemnił.
                                                                               ***
- Możecie po jednym- przypomniał rodziciel.
- Tak, wiemy!- krzyknęłyśmy.
Aktualnie znajdowaliśmy się, chyba.., w jakimś klubie..., dziwne bo ojciec nie znosił takich miejsce...Ale no trudno, chodziło tylko o dobrą zabawę nie? Podeszłam wraz ze wszystkimi do lady, przy której stał facet, około 20, wycierający szklankę. Był ubrany w koszulę, oczywiście rozpięta oraz czarne spodnie rurki. Miał czarne zmierzwione włosy, oczy jasne niebieskie, w których widać było politowanie i... smutek? Tak, smutek. Dziwne nie wyglądał na osobę, która by się czymś przejmowała...Przyznam, że był przystojny...
- Coś poddać?- spytał uśmiechając się do nas. Miał proste, białe zęby.
- 9 drinków, dwa takie słabsze- powiedział menadżer, patrząc na nas.
Chłopak uśmiechnął się do nas.
- Już się robi.
Barman, wyjął za lady wszystkie potrzebne rzeczy i położył je przed nami, tak abyśmy mogli obserwować jego dokonania. Czarnowłosy pokroił cytrynę na plasterki, oraz kiwi. Nalał do wysokiej szklanki sok pomarańczowy, mniej więcej 1/3. Później dodał odrobinę alkoholu, oraz sprite i innych składników, których nie rozpoznałam. Z banana i cytryny zrobił coś na wzór "ptaszka" ( proszę bez skojarzeń ), do tego dołożył parasolkę oraz słomkę. Resztę napoi zrobił podobnie, ale każdy miał coś w sobie specyficznego.
- Proszę, mam nadzieję, że będzie smakowało.- powiedział i puścił do mnie oczko.. co? Chyba się przewidziałam, no nie ważne. Gdy odszedł zagadał do mnie Lily.
- Ale on słodki- zaczęła- czy mi się zdawało czy on do ciebie puścił "oczko" co?
- Też mi się tak wydawało...
- O czym tak szeptacie?- spytał Zayn, obejmując Lily w pasie.
- O niczym- odparłyśmy równocześnie.
- Kłamiecie.
Wzruszyłam ramionami i powiedziałam.
- Jak nie wierzycie to nie moja sprawa.
- No dobra... niech wam będzie, powiedzmy, że wam wierzymy.
W tym momencie z głośników zaczęła płynąć muzyka i na środku pojawiło się już parę osób, w tym chłopak z niebieskim oczami.
- Choć potańczyć- krzyknęła L-il.
Ześlizgnęła się ze stołka i nie czekając na mnie ruszyła w stronę "czarnowłosego", poszłam za nią. Zaczęłyśmy wirować na parkiecie, które powoli zapełniało się ludźmi. Ktoś objął mnie w pasie, z nadzieją, że to nieznajomy, odwróciłam się w jego stronę. Moje rozczarowanie było widoczne, w każdym skrawku mojej twarzy.
- Co jest?- spytał Harry, obejmując mnie- co masz taką minę?
- Nie nic- pokręciłam głową i uśmiechnęłam się lekko- wszystko w porządku.
- Na pewno?
- Tak.
Przyciągnął mnie do siebie i pocałował w usta. Emocje, które targały mną, za każdym razem, gdy się całowaliśmy znikły. Nie mogłam się skupić na pocałunku, moje myśli ciągle powracały do chłopaka o oczach błękitnych jak ocean...O jego umięśnionym torsie, tych włosach, które tylko domagały się, żeby zatopić w nich ręce i o tych usta... Milena, STOP- skarciłam siebie w duchu. Masz chłopaka, do cholery. No dobra... wdech, wydech.... oczy, usta...
Odsunęłam się od Hazzy, przerywając nasz pocałunek.
- Przepraszam, zrobiłem coś złego?- spytał, łapiąc mnie za ręce.
Pokręciłam głową.
- Nie, po prostu jakoś mi nie dobrze, przepraszam cię, ale muszę się przewietrzyć- wyminęłam go i skierowałam się w stronę..., tak mi się przynajmniej zdaję, tarasu, znajdującego się po prawie stronie klubie.
Otworzyłam drzwi i wyszłam. Wieczorne powietrze otrzeźwiło mnie, na tyle, że zdołałam racjonalnie myśleć. Przecież kochasz Harrego prawda?- spytałam sama siebie. Tak, nie? Sama już nie wiem- mruknęłam, w myślach, przynajmniej tak mi się zdawało...
- Czego nie wiesz?- usłyszałam w odpowiedzi. Odwróciłam się. Za mną stał ten sam chłopak, niebieskie oczy, czarne włosy, usta pełne, które chce się tylko całować... SPOKÓJ- rozkazałam sobie.
- Nic, tak sobie gadam. Dobra muszę już iść- próbowałam go wyminąć, ale zagrodził mi drogę.
- Zaczekaj. Chciałem cie poznać.
- Tak...?- spytałam, cała się trzęsąc. Jak na dżentelmena przystało, chłopak podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.
- Em.. przepraszam mogę?- spytał cofając ramię.
Skinęłam głową.
Jego ciepłe ciało na moim, parzyło. Co się ze mną dzieje? Nawet nie znam tego faceta. Czy ja, aby się nie zakochałam?
- Jak ci na imię?- przerwał moje rozmyślania.
- Jenna- skłamałam. Czemu? Może się bałam. Imię, dla każdego z nas było czymś wyjątkowym, przynajmniej dla mnie.
- Ładnie.
- A ty?
- Czy to ważne?- spytał, dotykając palcem mojego policzka, brody, ust...
- Co?
Uśmiechnął się szeroko, odsłaniając rzędy prostych zębów.
- Często tu bywasz?- spojrzał na mnie, a później na moją dłoń, którą trzymał i pocałował ją lekko.
- Co?- powtórzyłam. Cholera, jak on to robi? Dopiero po chwili udało mi się ułożyć pełne zdanie- Nie.
- Jesteś nowa?
- W jakim sensie?
- Będziesz tu częściej bywać?
- Wątpię w to..
- Czemu?
- A czemu tak? Nie znam tu nikogo...
- Znasz mnie.
Zaśmiałam się.
- Ciebie? Nawet nie wiem jak się nazywasz.
- A czy to ważne?
- Dla mnie, owszem.
- A jak ci powiem, to będziesz tutaj przychodziła?.- pochylił się w moją stronę.
- Nie.
Uśmiechnął się.
- Jesteś upierdliwa.
- Ja? Chyba ty.- nasze usta dzieliło parę centymetrów- Powiesz mi w końcu jak się nazywasz?!- ta rozmowa zaczynała mnie wkurzać.
- Po co? Imię to tajemnica-szepnął, a jego słodki oddech owinął się wokół mnie.
- Co...?- on tylko uśmiechnął się i lekko dotknął ustami mój policzek, później brodę.., a na końcu ....usta.
Ognień w moim ciele szalał, domagał się tego, jak płuca powietrza. Nie wiedziałam co się dzieje. Pocałunek, początkowo delikatny, przerodził się... w agresje? To chyba dobre słowo. Napieraliśmy na swoje wargi z coraz większą mocą. Moje dłonie powędrowały do jego jedwabistych włosów. A jego wokół mojej tali. Czułam pot spływający po moim ciele, dreszcz emocji...
Po gorączkowej walce, która nie wiem ile trwała, zaczęliśmy się od siebie odsuwać.
- Jesteś szalona- powiedział dusząc.
Zaśmiałam się, ponownie.
- Nie tak jak ty.
Naszą rozmowę przerwał dźwięk mojego telefonu. Z westchnieniem spojrzałam na wyświetlacz "Harry <3". O mój boże, kompletnie o nim zapomniałam. Cholera, co ja zrobiła. Do oczu napłynęły mi łzy. Telefon ciągle dzwonił, po chwilowym uspokojeniu odebrałam go.
- No nareszcie!- usłyszałam westchnienie i ulgę- Gdzie jesteś? Porwali cię? Co ci się stało? Zrobili ci krzywdę...- zasypał mnie gradem pytań.
- Nic mi  nie jest- przerwałam mu- już idę- dodałam i się rozłączyłam.
- Czas się pożegnać- powiedział chłopak i pocałował mnie w policzek- Nigdy mnie nie szukaj, nie szukaj, rozumiesz? Bo nie znajdziesz. Jesteś wyjątkowa i ten chłopak na ciebie nie zasługuję- spojrzał mi w oczy- opiekuj się nim. Nimi wszystkimi.- Był już przy drzwiach- Saver, to moje imię- dodał i wyszedł.
Chciałam za nim biec, ale po co? Cała dotychczasowa energia mnie opuściła. Byłam zmęczona. Zrezygnowana wróciłam z tamtą skąd przyszłam. Na parkiecie było jeszcze więcej wirujących ciał. Jakaś para całował się w końce, ale nie to było ważne. Ważne były osoby, które jak mnie zobaczyły rzuciły się na mnie, zadawając tysiące pytań, na które nie miałam ani siły, ani ochoty odpowiadać.
- Wszystko w porządku- powiedziałam, aby ich uspokoić i ruszyła w stronę wyjścia. Wsiadałam do samochodu i zasnęłam.


_________________________________________________________
Szczerze? Rozdział mi się podoba. Mam nadzieję, że wam też.
Mam do was prośbę, wiecie ile pisałam ten rozdział? 5h, byłam bym wdzięczna, gdybyście dali komentarz, dla was to chwila, a dla mnie wiadomość, że rozdział się podobna. Proszę, mogę na was liczyć? I na reakcje też. To jest jedno klikniecie. Wiecie, jak o wiele llepiej się czuję wtedy? Proszę?
Jak pewnie zauważyliście jest coś takiego jak Fakty, mogą być? ;)
A jeszcze jedno..., pojawi się nowa postać, jutro może znajdziecie o niej INFORMACJE. Szukajcie :*
PS: Wena powraca, więc rozdziały będą lepsze, mam nadzieję i częściej dodawane.
BŁAGAM KOMENTUJCIE *__* i REAKCJE





                                                                            Saver.
 


                                               










 

środa, 21 marca 2012

Informacje ----> Lily

Imię i nazwisko: Lilianna, Prince
Urodziny: 27 lutego 1996
Znak zodiaku: Ryby
Wzrost: 165
Kolor oczu: Brązowe
Gra na: Perkusji, gitarze, pianinie.
Rodzeństwo: Milena Prince
Zwierzę: Brak.
Ksywki: Lily, L-il
Miejsce urodzenia: USA, Chicago
Miejsce zamieszkania: Londyn
Samochód: Żółte Lamborghini, prezent na 16 urodziny.
Wytwórnia płytowa: Island Def Jam
Idol: Justin Bieber
Sport: Koszykówka, siatkówka, hokej.
Chłopak: Zayn
Ukochana gwiazda: Justin Bieber
Ulubiony Kolor: Fioletowy
Ulubione płatki: Brak, lubi wszystkie.
Nie lubi: Chamstwa.
Ulubiony napój: Sprite.
Języki obce: Polski- babcia mieszka w Polsce, Angielski, Francuski.
Fobie: Pająki.
Ulubione ciastko: Kremówka
Ulubione słodycze: Czekolada, Żelki, Chipsy
Ulubiony kolor ciuchów: Fioletowo-biały
Ulubiona Drużyna sportowa: Real Madryt
Przyjaciele: Lisa More, Mila Prince
Ulubiona marka obuwia: Covers
Ulubiony Film: Never Say Never, Amerykańskie Ciacha, Mamma Mia
Ulubiony serial: Skins, Pamiętniki Wampirów, Glee
Ulubione powiedzonko: "Jeśli kogoś kochasz daj mu wolność", "Wejże", "Taki suchar, że aż tost".
Nie lubi: Pomidorów i ogórków ( kiszone i konserwowe ujdą )
Uwielbia: wywracać oczami.


Sekret Lily: Zawsze marzyła, żeby pójść na randkę z Justinem  Bieberem. Chciała być również jego dziewczyną.




_____________________________________________________________

Hej, tak mniej więcej będą wyglądać informacje. Dowiecie się o bohaterach różnych interesujących rzeczy. I zobaczycie jak wyglądają. Nie dałam bohaterów, więc postanowiłam dać Informacje. Jeśli wam się nie podobają to mi napiszcie w komentarzach. 
Jak pewnie zauważyliście zmieniłam wygląd bloga, jeśli się nie spodoba, napiszcie mi to zrobię inny.
A jeszcze jedno. W rozdziałach i informacjach znajdziecie, też coś takiego jak: Sekret Lily, Sekret Zayn itp., dzięki temu dowiecie się na ich temat więcej =)
Jeśli nie chcecie Informacji, oraz sekretów to mi napiszcie. Jeszcze raz dzięki, spróbuje dziś dać rozdział, ale nie wiem czy mi się uda.
















sobota, 17 marca 2012

Osiem.

~~~Lily~~~
Następny dzień był gorszy i lepszy za razem. Lepszy, bo Selena wyjechała i Justina mógł się wreszcie skupić nad naszym kawałkiem. Gorszy bo po drugiej nie wyspanej nocy, wszystko mnie bolało.
Rano, pojechaliśmy do studia i spędziliśmy tam większość popołudnia. Po powrocie oglądaliśmy film, a później szliśmy spać. I tak mijały nam kolejne dni.
Po 4 kolejnych "wizytach" w studiu, udało nam się nagrać naszą piosenkę. Po krótkiej przerwie zaczęliśmy kręcić teledysk.
- Nie wierć się tak- powiedziała Milka, próbując zrobić mi odpowiedni makijaż.
- To mi nie wbijał kredki do oka- prawie krzyknęłam.
Usłyszałam śmiech.
- Kończysz już?- jęknęłam po kilku minutach.
- Jeszcze chwilę- burknęła, malując mi rzęsy.
Pewnie zastanawiacie się co ona właściwie robi...No więc Mila zaprzyjaźniła się z moją makijażystą, a tamta zaproponowała jej "staż", jeśli można to tak nazwać. I ja teraz muszę tu cierpieć. Wyobrażacie sobie? Nie powiem, że jest beznadziejna. Bo nie jest. Ale jak się denerwuje to ci wybiję oko, a to nie jest miłe uczucie.
- No dobra koniec tego dobrego- krzyknął Joe, reżyser- Ustawić się.
Zaczyna się zabawa- pomyślałam i powlokłam się na wyznaczone miejsce. I się zaczęło...
                                                                       ***
Następnego dnia wszystko wyglądało identycznie... no może z małym wyjątkiem ...
Gdy rano zeszłam na dół, zastałam tak całą ekipę i... moją kochaną rodzinkę z chłopcami z One Direction.
- Zayn!!!!!!!!!!- wrzasnęłam i rzuciłam się mu na szyję.
Zaśmiał się, przytulając mnie do siebie.
- No wiesz co- odezwał się ojciec- z nami się najpierw nie przywitasz?- spytał pokazując na siebie i mamę.
Wywróciłam oczami.
- Może później...- powiedziałam ze śmiechem, odwracając się do niego plecami i dając całusa chłopakowi.
W tym momencie na dół zeszła Milka i zrobiła to samo co ja, czyli rzuciła się na Harrego.
- Mileno?- zawsze ją tak nazywał- Ty też!?
- Co ja też?- spytała odgarniając włosy z oczy.
- Nie przywitasz się z nami?
- Oj tam oj tam- powiedziała i zeszła z Hazzy, żeby się przywitać z ojcem i rodzicielką- cześć mamuś, cześć tatuś- pocałowała ich w policzek
- No i to jest moja mała córeczka- stwierdził, przytulając ją do siebie i całując w czoło.- Lilianno, a ty? Nie przywitasz się ze swoim starym ojcem?
- Niech ci będzie- mruknęłam i poszłam się się przywitać z rodzicami. Pocałowałam każde z osobna w policzek i wróciłam do chłopaka.
- A my!?- wydarł się Niall.
- Oj nie gniewajcie się-  przytuliłam jego i chłopaków.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że całej scenie przygląda się Justin, który nie może powstrzymać się od śmiechu.
- Justin wiesz, że nie ładnie się śmiać z innych?- spytałam z szerokim uśmiechem.
- Przepraszam- powiedział, z powrotem wybuchając śmiechem.
Po chwili dołączyliśmy do niego. W całym domu słychać było nasz śmiech.
- Co dziś robimy?- odezwała się Milka.
- No ja to co? Kręcimy teledysk nie...?- popatrzyłam na wszystkich.
- Nieeee- ziewnął Bieber- dziś sobie odpuścimy.
- Czyli mamy wolne. To co robimy?- powtórzyłam pytanie.
- Może zwiedzimy miasto?- odezwał się Liam.
- Jasne, czemu nie. Jesteśmy tu prawie tydzień, a nic nie zwiedziliśmy. Jestem za. Tylko trzeba poszukać przewodnika...Justin?
- Nie ma mowy, ja idę się opalać.
Westchnęłam.
- Usher?-pokręcił głową- Pattie? Rayan? Scoot?
- Czyli jesteśmy zdani na siebie- stwierdził ojciec, po kolejnych odmowach
- Zgadza się- poparł go Jus- zdani na siebie. Jakbyście się zgubili to zadzwońcie..., może przyjadę.
Wywróciłam oczami.
- To za pół godziny na dole ok?- wszyscy się zgodzili, więc poszłam się przebrać. Założyłam krótkie spodenki, bo pogoda była nawet ładna, czarną bluzę z napisem Justin Bieber & One Direction* i białe conversy. Zrobiłam lekki makijaż, wzięłam torebkę, pakując najpierw do niej wszystkie potrzebne rzeczy i zeszłam na dół.
Zastałam tam już wszystkich.
Justin był, tak miły, że pożyczył nam swoje auto, Range Rovera, pod warunkiem, że go oddamy całego.
- Nie trzeba naprawdę.- powiedział ojciec, gdy mu to zaproponował
- Odbiło ci!?- krzyknęłam razem z Niallem- To auto J U ST I N A   B I E B E R A!!!!!!
- I co z tego?
Pokręciliśmy głową, patrząc na ojca jak na idiotę.
- Chodźmy już- powiedziałam, widząc jak Jus, próbuję powstrzymać śmiech.
______________________________________________________________
*- bluza została zamówiona z takim napisem, na wakacjach z chłopakami.
______________________________________________________________
Wiem rozdział nudy..., ale w następnym bd się działo, to mogę wam powiedzieć :)
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale miałam w czwartek wywiadówkę i musiałam poprawić oceny.., ale teraz jest już po... i nie wzięli mi laptopa więc spoko :)
Teraz możecie się rozdziałów spodziewać co 3 dni, obiecuję, ale jakby nie było to oznacza, że dam dzień później ponieważ, muszę zrobić projekt edukacyjny ;/
Pozdrawiam:)
PS: Co parę dni bd dawać coś takiego jak INFORMACJE, w których znajdziecie inf, na temat bohaterów. :)

niedziela, 11 marca 2012

Siedem.

~~~Lily~~~
Dom Justina był wielki. Wchodziło się do niego przez szklane drzwi, które prowadziły do ogromnego salonu. Po prawej stronie, mieściła się sypialnia. Na środku pokoju stało ogromne dwuosobowe łóżko. Przez otwarte okna wpadały promyki słońca, oświetlając całe pomieszczenie.
Justin poprowadził nas w stronę foteli, znajdujących się niedaleko basenu. Gdy wszyscy już usiedliśmy, menadżer piosenkarza, zaczął opowiadać jak będzie wyglądała nasza praca na planie.
- Tytuł piosenki, to "Tonight"...- zaczął Scooter.
- A album będzie nazywał się "Me&You" - przerwał mu David, mój menadżer. 
- którą, jutro nagrasz w studiu z Justinem- dokończył Scott.
- Fajnie- powiedziałam.
Rozmawialiśmy przez około 2 godziny, omawiając wszystko szczegółowo. Po wielu kłótniach, które za każdym razem kończyły się wybuchem śmiechu, dorośli powiedzieli, żebyśmy już szli spać, bo jutro czeka nas ciężki dzień. Postanowiłam wziąć szybki prysznic i położyć się spać, jak postanowiłam tak zrobiłam. Po chwili usnęłam.
- Lily, wstawaj szybko- wrzasnęła mi Milka do ucha.
- Mamusiu, jeszcze minutka- mruknęłam, nie do końca wiedząc co mówię. 
Usłyszałam nad sobą śmiech.
Z trudem otworzyłam oczy i zobaczył Milę pochylającą się nade mną. Na jej ustach igrał uśmiech. 
- Z czego się śmiejesz?- spytałam
- Z ciebie, śpiochu! Chodź wszyscy na ciebie czekają- powiedziała.
- Co!?- krzyknęłam, zrzucając z siebie kołdrę,- czemu mnie nie obudziłaś?
Zaczęła się śmiać.
- Budzę cię od dobrej godziny. 
Wywróciłam oczami i poszłam się ubrać. Założyłam czarne rurki, białą podkoszulkę, a na to narzuciłam różowy sweterek sięgając mi kolan oraz białe conversy. Dołożyłam do tego trochę biżuterii i zeszłam na dół. W salonie czekali na nas pozostali.
- Przepraszam za spóźnienie- powiedziałam.
- Dobrze, że już jesteś- odezwał się David- jedziemy.
Z westchnieniem poszliśmy w stronę, 3 aut, ustawionych pod willą Bieberem. Wsiedliśmy do nich i ruszyliśmy spod domu, zostawiając za sobą oszalałe fanki, które najprawdopodobniej siedziały tutaj całą noc. 
W samochodzie zapanowała niezręczna cisza, którą przerwał Scooter.
- Postanowiliśmy z Davidem i Justinem, że pojedziecie z nami w trasę, po USA, która zaczyna się dokładnie za półtora miesiąca.
- Super- odparłam.
- Nie cieszysz się?- spytała szeptem Mila.
- Cieszę się- odszepnęłam. Nie kłamałam. Naprawdę tego chciałam, ale oznaczało to, że przez najbliższe miesiące nie spotkam się z Zaynem... Ale Milka nie mogła o tym wiedzieć, bo nie powiedziałam jej jeszcze o nas. Postanowiłam, powiadomić, ją teraz, nim będzie za późno, albo co gorsza dowie się od kogoś innego. 
Okazało się jednak, że nie tylko ja ukrywał swojego chłopaka, bowiem siostra już od paru dni chodziła z Harrym. Cieszyłam się, że w końcu znalazła osobę, która ją szanuję i co najważniejsze troszczy się o nią. 
Dojechawszy na miejsca, Justin poprowadził nas w kierunku, rozsuwanych się, szklanych drzwi. Zewsząd słychać było krzyki fanek, które tylko czekały, aby rzucić się na swojego idola. 
Zaśmiałam się w duchu, przypominając sobie, jak jeszcze nie tak dawno, sama bym tak robiłam.
W holu, wrzaski ucichły, ale nadal były słyszalne. Pomieszczenie w którym znajdowaliśmy się, było praktycznie puste, nie licząc lady stojącej niedaleko miejsca w którym staliśmy, oraz paru innych mniejszych rzeczy. Po lewej stronie stało parę krzeseł, na których siedział nie kto inny, tylko Usher, w własnej osobie. Podszedł do nas i przywitał się najpierw z Bieberem i Scootem, a później z nami. Po szybkiej wymianie zdań, udaliśmy się do studia.
                                                                       ***
- Jeszcze raz- powtórzył Scooter. Miałam dosyć. Od dobrych paru godzin, próbujemy dobrze zaśpiewać tą piosenkę. Znowu?- spytałam sama siebie- co ja takiego złego robię. Gardło mnie pali, nogi bolą. Dajcie przerwę, błagam- powtarzam w myślach.
- Macie 10 minut przerwy- ogłosił David po 15 minutach i usiadł na jednym ze skórzanych foteli. Z radością podeszłam do nich, biorąc po drodze wodę i wypijając połowę jej zawartości za jednym razem. 
- Co ja takiego robię?- spytałam.
- Ty?- zdziwił się Scooter- Ty nic.
- To czemu ciągle to powtarzamy?- spytałam zirytowana. Jeśli wina nie leży po mojej stronie to po czyjej? Spojrzałam na Justina, który trzymał na swoich kolanach Selene.
- Justin, nie może się skoncentrować i gubi słowa, albo zaczyna fałszować- mruknął zły.
- Aha.
Dopiero po 2 kolejnych godzinach, zaśpiewaliśmy ją wystarczająco dobrze, że Scott, uznał, że dziś nic już więcej nie zdziałamy i wróciliśmy do domu. Cała obolała, wzięłam szybki prysznic i położyłam się na łóżku. Postanowiłam zadzwonić do rodziców. Jak postanowiłam tak zrobiłam. Tata odebrał po 2 sygnałach.
- Jak tam córciu- powiedział- dobrze się bawicie? W kilku zdaniach zrelacjonowałam mu przebieg dnia i poprosił do słuchawki Zayna.
- Cześć kotku- powiedział.
- Hey, jak tam u was?- spytałam niepewnie.
- Bez was? Nudno. Harry zaczyna świrować. Milka ci mówiła?
Skinęłam głową, ale po chwili zdałam sobie sprawę, ze mnie nie widzi więc powiedziałam.
- Tak. Wiedziałeś o tym?- udałam obrażoną.
- No tak. Mówimy sobie o wszystkim...
- Czyli o nas już wiedzą?
- Tak.
Rozmawialiśmy przez dobrą godzinę, gdy skończyłam odłożyłam telefon na komodę, która stała obok łóżka i zasnęłam.


-----------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, przepraszam. Wiem rozdział do bani!!! 
Naprawdę nie tak miał on wyglądać, ale musiałam się śpieszyć i wg...
Postanowiłam, że żeby się nie martwić zrobię inaczej. 
20 komentarzy= następny rozdział.
Będę miała je zawsze wcześniej napisane, żeby od razu dodać :)
Chciałam ten rozdział dedykować @Opowiadanieo1D 
Dziewczyna na serio super pisze i polecam jej bloga <3
Pozdrawiam. I mam pytanie. Czy chcecie, abym "sama pisała piosenki", czy żeby tekstów piosenek nie było? Napiszcie mi w komentarzach.

niedziela, 4 marca 2012

Sześć.

~~~Lily~~~
- Nie możemy tu zostać?- spytałam, pakując bagaże do samolotu.
- Aż tak bardzo ci się tu podobało?- zaśmiał się ojciec- przecież jutro masz nagrywać swój pierwszy singiel- dodał.
Wzruszyłam ramionami.
- Parę dni wte czy wewte nie zrobi różnicy.- powiedziałam.
- Innym razem- odparł wsiadając do pojazdu, weszłam za nim.
Usiadałam obok okna, a koło mnie Zayn.
Przez ten tydzień, bardzo się ze sobą zżyliśmy. Każdą wolną chwilę spędzaliśmy razem, wraz z pozostałymi "rozrabiakami". Mogłam otwarcie przyznać, że w tych pięciu chłopakach, znalazłam najlepszych przyjaciół na świecie, którzy potrafili rozbawić, w trudnych chwilach pocieszyć, a kiedy potrzebowało się pomocy, doradzić. Już nie dziwiłam się Milce, że ich tak uwielbiała, gdybym im na początku dała szanse, wszystko wyglądało by inaczej. Ale, czy wtedy, miałabym odwagę postawić się ojcu? Czy mogłabym spełniać swoje marzenia? Raczej nie.
Choć, nasza przyjaźń rozkwita, boję się, że praca chłopaków i moja, nie da nam czasu, na częste spotkania. Co mnie nie zadowala. Cieszę się jednak, że już jutro lecę do Los Angeles, gdzie poznam ekipę Justina i zaczniemy nagrywać naszą piosenkę. Ojciec nawet zgodził się, żeby ze mną leciała Milka.
A... no zapomniałam bym. Mojej siostrze też nie jest będzie łatwo. Życie, u boku gwiazdy, nigdy nie jest łatwe. Tak... gwiazda, takie dziwne słowa, bacząc na to, że jeszcze do niedawna byłam zwykłą dziewczyną, lubiącą się wyszaleć, jak każdy w moim wieku. A teraz...? Wszystko przypomina bajkę, w której gram główną rolę. To jest niesamowite.
Jedyne co chce to spełnić swoje marzenie. Nie chce być jakąś tam "hollywodzką" gwiazdką, której sława i pieniądze uderzyły do głowy. O nie. Nigdy się kimś takim nie stanę. Wiem, że jestem silna i dam radę. Przynajmniej chce spróbować.
- Lily, lily, wszystko w porządku?- Zayn, machał mi przed oczami.
- Tak, po prostu się zamyśliła.- odparłam.
- Śniłaś o księciu z bajki?- spytała ze śmiechem Mila.
- Haha- powiedziałam z sarkazmem.
- Dzieciaki- odezwał się ojciec- chodźcie tu na chwilę.
Uniosłam brwi, ale reszta tylko wzruszyła ramionami, więc poszliśmy do rodziców, siedzących z przodu.
- Co się stało?- spytałam.
- Nic, a dlaczego miało by się coś stać?- spytał zdziwiony.- Mam pewien plan- dodał.
- Hm?
- Co powiecie na wspólny singiel?
- Wspólny?- powtórzyłam, zastanawiając się o co rodzicielowi chodzi.
- Tak. Ty i chłopcy.
- My?- Harry pokazał na mnie i chłopaków.
- Tak.
- Super- powiedzieli.
- A ty co na to Lily?
- Spoko, będzie fajnie.
Uścisnęliśmy ojca i zaczęliśmy wracać na swoje miejsca.
- Zaczekajcie- odezwał się- Nie będziecie mieli nic przeciwko, jeśli wystąpi tam jeszcze Milena?- spytał, patrząc na moją siostrę, która powstrzymywała płacz.
Harry spojrzał na menadżera ze zdziwieniem.
- To, ona nie była od brana pod uwagę?- spytał
Rodziciel podrapał się za głową.
- E..., była, oczywiście, że była- powiedział szybko.
- Dziękuje- pisnęła Milka, rzucając się każdemu na szyję.
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwilowym uspokojeniu, postanowiliśmy, że zrobimy Twittcama. Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy.
Chłopcy, podobnie jak my, świetnie się bawili, rozmawiając i żartując z  fanami. Ludzie po drugiej stronie zadawali śmieszne pytania i dziwne, na które sami nie potrafiliśmy odpowiedzieć. Gdy ktoś spytał mnie czy jestem dziewicą zastanawiałam się co mam odpowiedzieć i w końcu powiedziała, że to moje prywatna sprawa, na co One Direction zrobił minę w stylu "wtf?".
- No co?
- Na każde pytanie, trzeba odpowiedzieć, na tym to polega.
- Dobra, niech wam będzie.- odwróciłam się w stronę laptopa, pokazując pierścionek z wielką literą "D"- Tak, jest dziewicą.
- Nigdy tego nie robiłaś?- spytał zdziwiony Harry.
Popatrzyłam na przyjaciółkę i obie wywróciłyśmy oczami.
- A ty Milka?
- Też nie- odpowiedziała.
- Wow- odparł.
Dalsza podróż minęła bez większych niespodzianek. Wysiadając z samolotu, poszliśmy w stronę odbioru bagażu, a później do limuzyny. Po 30 minutach, dojechaliśmy do domu. Cały bagaż zostawiłam w salonie. Padnięta, położyłam się na łóżku i od razu zasnęłam.
Następnego dnia, obudził mnie dźwięk mojego telefonu, więc poszłam go odebrać.
- Słucham?- powiedziałam do słuchawki
- Cześć, z tej strony Justin, o której mamy cię odebrać lotniska?- dopiero teraz przypomniałam sobie, że dziś miałam lecieć do Kanady. Z przerażeniem spojrzałam na zegarek 15:34. Cholera- pomyślałam, pospiesznie zakładając na siebie ubrania.
- E.. wiesz będę miała małe opóźnienie- powiedziałam do telefonu.
- Aha, spoko. To mi napisz na ten numer, jak będziecie lądować ok?
- Dobra.
Rozłączyłam się i pognałam na dół, wziąć swoje torby, które wczoraj tu zostawiłam.
- Czemu mnie nie obudziliście?- krzyknęłam, widząc rodziców.
- O.. kompletnie wyleciało mi to z głowy- powiedział ojciec skruszony.
- Samolot mi odleciał!
- To polecisz następny- odparł spokojnie
- Następny jest za dwa dni!!- wrzasnęłam.
- Córciu uspokój się. Wynajmę ci samolot.
- To super. Ja idę się pakować- powiedziałam i poszłam do pokoju. Zapakowałam wszystkie potrzebne rzeczy, ogarnęłam się i zeszłam do prali. Wrzuciłam wszystkie brudne rzeczy do prania i wróciłam do salonu, w którym teraz siedziała cała rodzinka.
- Samolot powinien być za pół godziny- odezwał się ojciec.
- Super. Spakowana?- spytałam siostrę.
- Tak. W przeciwieństwie do ciebie wczoraj już to zrobiłam.
Wywróciłam oczami i podeszłam do nich.
Dopiero teraz zobaczyłam, że wszyscy mają smutne miny.
- Coś się stało?- popatrzyłam na wszystkich zgromadzonych.
- No, jak to co? Nasza mała córeczka wyjeżdża- powiedział ojciec.
Zaczęłam się śmiać, a po chwili dołączyła do mnie reszta.
- Chyba, chciałeś powiedzieć córeczki.
- No tak, przejęzyczyłem się- powiedział ze śmiechem.
W tym samym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Tata poszedł otworzyć, a chłopcy pomogli nam znieść bagaże.
- Lily, zaczekaj- powiedział Zayn, w moim pokoju- chciałbym się ciebie coś spytać.
- Tak?- spytałam cicho, pochodząc do niego.
Podrapał się za uchem.
- No, bo ja.. ee..chciałem...eee. się..ee spytać, czy nie chciałabyś ze mną być.- uśmiechnęłam się.
- Tak- powiedziałam całując go. - wiesz, że to będzie trudny związek? Bo na odległość.
- Damy radę- powiedział, zamykając mi usta pocałunkiem.
Wiedziałam, że od tej chwili, jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. Przed wyjściem pożegnałam się ze wszystkimi, ( nie obyło się bez łez ) i wsiadłam do samolotu, gdzie czekałam mnie najwspanialsza przygoda mojego życia.


-------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale mam mnóstwo szkoły. Teraz będę próbowała częściej dodawać rozdziały, ale nic nie obiecuję, bo mam słabe oceny.
Zapraszam do komentowania :)