czwartek, 26 lipca 2012

Dwadzieścia sześć.

~~~Julie~~~




Przebudziłam się po krótkiej drzemce. O szesnastej miałam wizytę u lekarza. Był to dla nas bardzo ważny dzień. Zeszłam na dół. Niall już tam był. Rozpakowywał zakupy.
- Zbieraj się kotku, zaraz wychodzimy - powiedział i czule mnie pocałował.
Wzięłam gryza kanapki i poszłam na górę się przebrać. Założyłam rurki, jakiś luźny top i conversy. Włosy związałam w koka. Odkąd zaszłam w ciążę, o wiele szybciej się ubieram. Zeszłam na dół. Niall był już gotowy. Założył koszulkę z napisem ' Free Hugs '. Wyglądał nieziemsko, zresztą jak zawsze. Liam miał nas zawieźć. Jak zwykle był punktualny, nie to co Haz. Niedługo później byliśmy już w poczekalni. 
- Denerwuje się - szepnął Niall
- Skarbie, spokojnie. Przecież nie ważne jaka będzie płeć, prawda ? Ważne żeby było zdrowe.
- No tak.. Ale jak to będzie chłopiec, damy mu na imię Justin ? - zapytał
- Chyba sobie kpisz. Pff rozumiem, że lubisz Biebera, ale dziecka tak nie nazwiemy, sorry bejb.
Zrobił smutną minę. Szkoda mi go było, ale nie nazwę dziecka Justin. Bez przesady. Nadeszła nasza kolej. Przywitaliśmy się z lekarzem. Krótki ' wywiad' i te sprawy. W końcu nadeszła ta chwila.
- Chcecie poznać płeć dziecka ? A raczej .. dzieci ? - powiedział
- Dzieci ? - zdziwiłam się
- Tak, to ciąża bliźniacza
Na początku się przeraziłam. z bliźniakami nie jest łatwo. Dwa razy więcej obowiązków.
- Więc .. macie dziewczynkę * pokazał nieco mniejsze dziecko * i chłopca. Rozwijają się świetnie. Jest tylko mały problem z położeniem. Zastanawiam się tylko .. Dajcie mi chwilkę - uśmiechnął się i wyszedł z gabinetu.
- Mamy bliźniaki. Dwa małe Horanki - powiedział dumnie Nialler
- Tak, wiem . Ciesze się, ale wiesz że nie będzie łatwo. Ty będziesz miał koncerty. Moja mama ma termin w podobnych dniach do mnie. 
- Od czego mamy przyjaciół ? Kochanie, damy radę - uspokoił mnie i mocno przytulił.
Po chwili wszedł lekarz. Oznajmił mi, że musi mnie na parę dni zatrzymać na obserwacji. Było to normalne z racji, że byłam dość młoda. No nic. Przydzielili mi salę. Niall miał mi przywieźć trochę ubrań i laptopa. Siedziałam na łóżku. Do sali wszedł mój mąż.
- Heej, masz tu wszystko czego chciałaś - powiedział i położył torbę przy łóżku.
- Niall, dzisiaj miała być kolacja. Nienawidzę odwoływać tak ważnych uroczystości. Ughh
- Spokojnie kochanie, już wszystko załatwione. W wolnych dniach wszyscy cię odwiedzą i wspólnie powiemy im nowinę.
- Dziekuję, kocham cię Niall - lekko go pocałowałam
Niall musiał już iść. Mieli spotkanie z Simonem. Otworzyłam laptopa. Weszłam na twittera. W moim mentions było pełno miłych wiadomości. Były też takie, których treści nawet nie będę wymieniała. Nie było to miłe, ale musiałam się z tym liczyć. Zadzwoniłam jedynie do mamy. Powiedziałam, żeby nie przyjeżdżała. Musiała odpoczywać. Powiedziała mi tylko, że będę miała siostrzyczkę. Ucieszyłam się. Zawsze chciałam mieć siostrę. 


~~~Carmen~~~




Próbowałam jakoś dojść do siebie po tamtejszej nocy. Nie wiem dlaczego, ale obudziłam się u Lily. Zeszłam do kuchni. Przy stole siedział uśmiechnięty Haz z przygotowanym śniadaniem.
- Dzień dobry myszko, jak się spało ? - namiętnie mnie pocałował
- Okropnie. Bez ciebie. Gdzieś ty był ? 
- Nie wiem, obudziłem się w salonie.
Posłałam mu szeroki uśmiech i poszłam do salonu z moim śniadaniem. Nagle do domu wszedł Niall. Bez Julie. 
- Gdzie zgubiłeś Jul ? - spytałam zdenerwowana
- Aaa , musiała zostać na parę dni w szpitalu. Wszystko w porządku. Jedynie obserwacja - powiedział na jednym wdechu
- I jaaak ? Będziemy mieli małego czy małą ? - wydarł się Hazza
- Myślicie, że wam powiem ? Dowiecie się jutro. Oboje wam powiemy. A tak w ogóle chłopaki, zbierajcie się. Zaraz jedziemy na spotkanie z Simonem. - uśmiechnął się i poszedł na górę
Napisałam sms'a do Jul. Odpisała, że wszystko jest w porządku więc mniej się denerwowałam. Wróciła Lily z Zaynem i .. psem. 
- Skąd macie tego psa ? - zaśmiałam się
- Wzięłam ze schroniska - chamsko odpowiedziała
Jeszcze tego nam brakowało. W sumie to był jej dom, więc nie miałam za dużo do gadania. o minie Zayna wywnioskowałam, że on też nie jest zbyt szczęśliwy. Ale cóż. Czego się nie robi dla swojej ukochanej ?Usłyszałam głos Hazzy z sypialni na górze. Szybko pobiegłam na górę.  Podszedł do mnie, wziął mnie na ręce i zaniósł na łóżko.
- I tylko po to drzesz się na cały dom ? 
- Chciałem po prostu z tobą pobyć. Mam jeszcze trochę czasu przed spotkaniem - powiedział
To była najsłodsza rzecz jaką ktoś kiedykolwiek dla mnie zrobił. 




~~~Louis~~~ 




Jako jedyny nie spałem u Lily. Spędziłem tą noc z Eleanor. Z resztą miałem się spotkać na miejscu. Tak właściwie nie wiedziałem po co Simon chciał się z nami widzieć. Mieliśmy mieć wolne. Pewnie znowu chciał kogoś opieprzyć. Jak to zwykle wujek Simon robił. Zjadłem śniadanie i wyszedłem z mieszkania. Do biura jechałem niecałe 20 minut. Chłopcy byli już na miejscu. Przywitaliśmy się z Simonem. Od razu zaczął.
- Więc , pewnie zastanawiacie się po co was tu sprowadziłem – powiedział.
Wszyscy odparliśmy, że nie mamy pojęcia.
- Niall.. słyszałem, że spodziewacie się dziecka.
- No tak, ale co to ma do rzeczy ? – odpowiedział. 
Simon zrobił nam kazanie na temat tego, że dziecko to najmniej potrzebna nam teraz rzecz i że jak chcemy zrobić wielką karierę to dziecko tylko będzie przeszkadzało. Niall ostro się wkurzył i wyszedł. Nie dziwię mu się. W końcu to jego życie. Chwilę później i my wyszliśmy. Po drodze zatrzymaliśmy się, żeby coś zjeść. Bez Nialla było jakoś tak dziwnie.   




~~~Lily~~~  




 Siedziałyśmy w salonie oglądając „ The lucky one ”.
- Aww, jakie to słodkie – westchnęła Carmen. Nigdy nie lubiłam takich romantycznych filmów. W międzyczasie do domu wpadł Nialler. Był mocno wkurzony.
- Ejj, co się stało ? – zapytałam
- Ojj nie ważne. Simon jak zwykle ma jakieś ale – odpowiedział i poszedł do swojego tymczasowego pokoju. Po chwili zszedł na dół z dwoma torbami.
- Horanku, dlaczego się spakowałeś ? – zapytała Carmen
- Bo widzisz, biorę nasze rzeczy i jadę do nowego mieszkania.
- Żartujesz ? Niall noo.
- Przecież będziemy was odwiedzali, spokojnie. Mieszkamy 10 minut stąd – zaśmiał się. 
To było raczej logiczne, że kupił mieszkanie, żeby w nim mieszkać. Nie miałam ochoty oglądać tego durnego romansidła, więc poszłam z Baylorem na spacer. O tej porze roku Londyn był piękny. Czyste niebo, słońce powoli zachodziło. Wybrałam się do pobliskiego parku. Nagle zadzwonił telefon. Był to Zayn. Zaproponował mi spacer. Miał do mnie dojść. Długo rozmawialiśmy. Mój Bad Boy przygotował nawet piknik. Siedzieliśmy tam do późnego wieczora. Kiedy nawet w bluzie Malika było mi zimno, postanowiliśmy, że wrócimy do domu.







~~~Niall~~~


Czas szybko zleciał. Już byliśmy w trasie z Lily. Pożegnanie nie było łatwe. Musiałem zostawić Julie i nasze maleństwa na całe 3 miesiące. Nie mogła nas odwiedzić w Ameryce ze względu na jej stan. Dziś był dzień powrotu. Był 23 maja. Julie była w 9 miesiącu ciąży. Termin wypadał na początek czerwca. Byłem strasznie szczęśliwy. W samolocie były lekkie turbulencje. Po 6 godzinach wreszcie mieliśmy lądować. Na lotnisku miały czekać dziewczyny. Po chwili wszyscy zadowoleni biegliśmy do naszych dziewczyn. Nie zwracałem nawet uwagi na fanki. Podbiegłem do Jul. Była już całkiem spora. Wtuliła się we mnie, a ja ją czule pocałowałem. Okazało się, że podczas naszej nieobecności dziewczyny przygotowały pokój dla dzieci.
- Jak było ? – zapytała Julie i przywitała się z Lil.
- Nigdy więcej ! Nigdzie nie jadę z piątką tych idiotów – oznajmiła
- Ej, nie było aż tak źle – zaszedł ją od tyłu Zayn i się wyszczerzył
- Możemy wracać ? Chce zobaczyć Baylora – narzekała Lily
- Ostrzegam, to psisko strasznie urosło – odezwała się Carmen
Postanowiliśmy, że od razu pojedziemy do siebie. Pożegnaliśmy się z resztą i pojechaliśmy.
- Niall, skąd ty masz prawo jazdy ? – zdziwiła się Jul
- A widzisz, udało mi się zdać w USA. Jak to sobie wyobrażałaś, dwójka dzieci i brak samochodu ? – zaśmiał się i otworzył mi drzwi do dużego, czarnego Lexus’a.
 Jej brzuch był ogromny. Od czasu do czasu było widać kopnięcia. To wspaniały widok. Dojechaliśmy do domu. Położyłem walizki w sypialni i poszedłem się kąpać. Trasa to jednak męcząca rzecz. W dodatku te podróże samolotem. Julie siedziała na łóżku.
- Wiesz co ? Zastanawiałem się nad imieniem.
- Mam nadzieję, że nie Justin – zaśmiała się
- Nie nie. Poważnie się zastanawiałem. Co powiesz na… Liam ? Jest moim najlepszym przyjacielem. Kiedyś nawet mu obiecałem, że nazwę syna jego imieniem – powiedziałem i się uśmiechnąłem
- Jest świetne ! – odpowiedziała Jul i cmoknęła mnie w usta.
- Ja też coś mam. Alison ? – zapytała
- Haha, wiesz że moja przyjaciółka z Mullingar ma tak na imię ?
- Wiem, ale nie dlatego wybrałam to imię – zaśmiała się
Okazało się, że też miała przyjaciółkę imieniem Ali.
- Na pewno będzie szczęśliwa – odpowiedziałem
- Tylko wiesz .. Niall , ona nie żyje. Zginęła w wypadku samochodowym dwa lata temu. Jechałyśmy razem z jej rodzicami na jakiś festiwal. Jedynie ja przeżyłam. Cudem. Czy naprawdę tyle ważnych dla mnie osób musiało zginąć, żebym ja mogła spokojnie żyć ? – totalnie się rozkleiła.
- Przepraszam, nie wiedziałem. Nie płacz już mała – powiedziałem i dałem jej się wypłakać w moje ramię.
- Nie możesz się winić za to wszystko. Najwidoczniej tak się musiało stać – próbowałem ją pocieszyć. Na marne. Zaczęła jeszcze bardziej płakać. Niedługo potem zasnęła. Przykryłem ją kołdrą i pocałowałem w czoło, po czym zszedłem na dół, żeby coś zjeść. W lodówce było pusto. W końcu nikogo tu nie było przez ten czas. Zamówiłem pizzę. Po zjedzeniu położyłem się spać. Byłem padnięty. W środku nocy obudziła mnie Julie. Miała liczne skurcze.
- Niall, to chyba już – szepnęła
- Niemożliwe. Termin masz za prawie dwa tygodnie.
- Nie słyszałeś o wcześniakach debilu ? Musimy jechać do szpitala.
Wziąłem jej torbę, pomogłem jej wstać i poszliśmy do samochodu. Chwilę później byliśmy już na miejscu. Przyjęli nas bez problemu. Julie leżała na porodówce. Przez cały czas byłem przy niej. Dopiero rano nasi przyjaciele raczyli ruszyć tyłki do szpitala. Biedna Jul nadal się męczyła. Postanowili przyspieszyć poród. Było to trochę za wcześnie, ale skurcze stawały się coraz silniejsze. Wyszedłem z Zaynem na zewnątrz.
- Chcesz ? – wysunął mi paczkę papierosów pod nos.
Wziąłem. Zazwyczaj nie paliłem, ale dzisiaj tak wyjątkowo.





~~~Harry~~~


Siedzieliśmy w sali. Julie zwijała się z bólu. Przez chwilę pomyślałem jakby to było z Carmen. Moje rozmyślania przerwała pielęgniarka, która weszła do sali i nas wygoniła. Został tylko Nialler. Najwidoczniej się zaczęło. Siedzieliśmy na korytarzu. Cieszyliśmy się. Zawsze chcieliśmy być wujkami. Chciałem wtedy powiedzieć Carmen, że niedługo też tak będziemy mieli. Ale nie mogłem. Chociaż wiedziałem, że bezpłodność można leczyć. Zbierałem się tylko na odwagę, by jej to powiedzieć. Mogłaby pomyśleć, że jestem z nią tylko dlatego, że chce mieć dziecko. Tak nie było. Lubiłem po prostu dzieci i w przyszłości chciałem mieć własne. Może jeszcze nie teraz, ale chciałem. Louie próbował rozluźnić atmosferę opowiadając jakieś słabe żarty. Śmieliśmy się jedynie z jego głupoty.
- Twoja stara jest taka stara, że nawet Harry Styles mógłby z nią chodzić – palnął
- Nie żyjesz – odpowiedziałem i zacząłem go gonić. Oboje wylądowaliśmy na podłodze. Nie obyło się bez momentów Larrego Stylinsona.
- Panowie, na łóżku byłoby panom wygodniej – zaśmiała się przechodząca pielęgniarka. Wszyscy zaczęli się śmiać. Nie byliśmy gejami do cholery. Przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy.
- Gramy w kalambury ? – zapytał Lou
- Tak idioto, na środku SZPITALNEGO korytarza, z rodzącą Julie za ścianą będziemy grać w kalambury – popukała się w czoło Eleanor.
- Nie to nie – udał obrażonego Louis
- No chodź tu – powiedziała El
Zaczęli się tulić i całować.
- Radzę przestać, bo zaraz naprawdę nas wygonią – powiedział Zayn
Siedzieliśmy tak do wieczora. Rodzice Jul wyjechali więc nie było ich z nami. Postanowiliśmy ich nie niepokoić. Było około 3 nad ranem. Z sali wyszedł zmęczony, ale za to strasznie uśmiechnięty Nialler.
- Mam syna ! I córkę ! – krzyczał na cały korytarz
- Bliźniaki ?? Tak się cieszę – powiedziała Lil.
Wszyscy mu pogratulowaliśmy i kazaliśmy wracać do Julie.




Wiem, jestem okropna, że kończę w takim momencie :D Ale cóż, macie przynajmniej motywację by przeczytać następny rozdział :) Przepraszam, że taki krótki, ale nie mam innego wyjścia. Zaglądajcie też na nowego bloga którego prowadzimy razem z Lily  - http://oneheartwithmillionvoices.blogspot.com/
Już jest 1 rozdział ! Jeżeli chodzi o rozdział tutaj. Wszystko zależy od was! Komentujcie, a rozdział pojawi się szybciej. JEŚLI CHCECIE BYĆ NA BIEŻĄCO INFORMOWANI O ROZDZIAŁACH TO W KOMENTARZACH ZOSTAWCIE SWOJE TT :) Tak w ogóle nie powinnam go wstawiać bo jest mało komentarzy, ale trudno. Z następnym tak nie będzie x


                                                                               Love You All - Julie/Sylwia


ps. Suchar o Haroldzie nie jest mój, wzięłam go z jakiejś stronki na fb :D


poniedziałek, 23 lipca 2012

Dwadzieścia pięć.


~~~Niall~~~

- Kochanieee , wstawaj ! – otworzyłem oczy i ujrzałem moją przyszłą żonę.
- Jeszcze chwilkę – odparłem
- Nie ma chwilkę , musisz  iść do fryzjera. Zarosłeś skarbie.
- Okej , ale chcę buziaka – usiadłem na łóżku i zrobiłem smutną minę.
- Poczekaj do nocy poślubnej – powiedziała, po czym zamknęła się w łazience.
Ślub miał się odbyć na świeżym powietrzu. Wynajęliśmy willę z dużym terenem pod Londynem. Nie chcieliśmy wielu gości. Zespół, rodzina, trochę znajomych. Nawet Justin Bieber zadeklarował, że zaśpiewa. A wszystko dzięki Lily. Wszystko załatwiła. Wspaniała dziewczyna. Cieszę się, że mam takich przyjaciół. Bez nich i bez Julie życie nie byłoby takie jak teraz. Zebrałem się i zszedłem na dół na śniadanie. Lodówka była pusta, wszyscy spali. Postanowiłem wybrać się na jakieś zakupy. Ubrałem się i wyszedłem z domu.

~~~Lily~~~

Obudziłam się rano. Obok mnie słodko drzemał Zayn. Wiem, pomyślicie, że jestem naiwna, że tak szybko mu wybaczyłam, ale ufałam temu chłopakowi. Jeżeli powiedział mi prosto w oczy, że mnie nie zdradził – nie zrobił tego. To dziwne, ale kochałam tego idiotę. Wstał i powitał mnie słodkim całusem.
- Hej skarbie, jak się spało ? – spytał
- Świetnie – odpowiedziałam
- Dobra, idę pod prysznic
- Tak się składa, że ja właśnie miałam się wykąpać – udałam obrażoną
- To chodź – powiedział i pociągnął mnie za rękę.
Po porannym prysznicu zeszliśmy na dół. Nikogo nie było, w lodówce też pusto. Na stole leżała kartka od Nialla. Napisał, że pojechał do Tesco po zakupy.
- Hmm, świetnie – pomyślałam. Niall sam na zakupach. Szybko to on nie wróci.
Myliłam się, chwilę później wrócił do domu z pełną torbą. Do kuchni weszła też Julie.
Nialler wypakował produkty. Wspólnie przygotowaliśmy śniadanie, bo Julie jak zwykle się nie chciało. Usiadła tylko przed telewizorem.
- Gdzie są Carmen i Hazza ? – zapytałam
- Pewnie zmęczeni po dzisiejszej nocy. Haha, ostro było – krzyknął blondyn z pełną buzią.
 U nas też by było, ale Julie nie chciała. Leń – przewrócił oczami
- Dobra skończcie , mam dość waszych zwierzeń ! – wrzasnął Zayn.
- To może opowiesz jak ty się bawiłeś, co ? – wydarła się Jul z salonu.
Zayn dziwnie się na nich spojrzał. Do niczego nie doszło. Nie jestem gotowa, jeszcze nie teraz.


Po skończonym śniadaniu wszyscy poszliśmy do salonu. Julie już spała.
- Wstawaj grubasie – zażartował Zayn.
Nie był to dobry żart. Dostał w łeb od ciężarnej. Wszyscy zaczęli się śmiać, a on się obraził. Po chwili Jul przeprosiła go i przytuliła. Nadal nie rozumiem tych jej zmian nastroju. Ale nie ważne. Chłopaki gdzieś wyszli, a do nas miała przyjechać makijażystka i fryzjerka. Na początku zajęła się nami, bo Jul długo by nie wytrzymała z nową fryzurą. Tak już ma. Po paru godzinach wszystkie byłyśmy gotowe. Pozostało tylko czekać. Byłyśmy ciekawe, co robią nasi chłopcy.

~~~Niall~~~

Dziewczyny były zajęte przez dłuższą chwilę, więc razem z chłopakami postanowiliśmy przyszykować mieszkanie. Tak, kupiłem dla nas mieszkanie w apartamentowcu. Julie miała się o nim dowiedzieć dopiero po ślubie. Mieliśmy także spędzić tam coś w rodzaju nocy poślubnej. Miałam dla niej jeszcze coś, ale to dopiero później. Chłopaki pomagali mi w szykowaniu tego miejsca. Wszystko musiało być idealnie. W końcu to dla niej. Spędziliśmy tam trochę czasu. W drodze powrotnej zadzwoniliśmy do Louise z prośbą o fryzury. Oczywiście Zayn się uparł. Zawsze musi mieć idealną fryzurę. Zacytuję Liama „ Z kim ja żyję ”.Po pewnym czasie wróciliśmy do domu. Dziewczyny zakryły mi Jul. Stwierdziły, że zobaczę dopiero w drodze na miejsce. Westchnąłem i poszedłem do swojego pokoju. Otworzyłem laptopa. Zauważyłem, że Justin tweetnął. Napisał, że bardzo mu przykro. ale nie może przyjechać. Jak to napisał, sprawy osobiste. Świetnie – pomyślałem. Może nie było to najważniejsze, ale liczyłem na niego. No trudno. Postanowiłem poprosić Lily o pomoc. Przecież była piosenkarką. Zszedłem na dół. Powiedziałem wszystkim, ze Justin nie zaśpiewa. Byli zmartwieni, ale chcieli też, żeby Lil zaśpiewała. Dziewczyna się kompletnie przeraziła. Nie rozumiałem jej. Na scenie jest świetna, a tu nagle wielki problem. Po długich namowach zgodziła się. Zrobiliśmy zbiorowego Hug’a, a raczej jak to nazywają fani „Horan Hug’a”. Do ślubu pozostały dwie godziny, więc musieliśmy jechać na miejsce. Wynajęte limuzyny już czekały na nas przed domem Lily. Wsiedliśmy i ruszyliśmy.

~~~Carmen~~~

Dojechaliśmy na miejsce. Było przepięknie. Wszystko świetnie urządzone. Wjechaliśmy wielką, elegancką bramą. Wysiedliśmy, po czym rozeszliśmy się, każdy w swoją stronę. Był to błąd. Usłyszeliśmy głośne chlupnięcie. Był to nie kto inny tylko Louis. Błędem było wynajmować willę z basenem. Wszyscy się zbiegli.
- No co ? Pośliznąłem się – odpowiedział jakby nigdy nic.
- Jak to co ? Idioto zniszczyłeś garnitur, fryzurę. Czy ty masz 5 lat ?! – wkurzył się Liam
- No nic. Zadzwonię do Lou. Na pewno ma jakiś garnitur, w końcu jest stylistką – z dziwnym spokojem powiedziała Julie.
- Dziękujee – już biegł w stronę Jul, żeby się przytulić.
Ta zaczęła uciekać. Nagle stanęła i złapała się za brzuch. Wszyscy do niej podbiegliśmy. Odpowiedziała, że jest okej. Nie chciała lekarza, więc kazaliśmy się jej położyć. Niall przez cały był z nią. Mieliśmy tylko nadzieję, że do ślubu wszystko wróci do normy.


~~~Julie~~~

Leżałam sama w pokoju. Chyba była to sypialnia. Niall na chwilę gdzieś poszedł. Ktoś zapukał.
- Otwarte !! – wrzasnęłam
Był to Lou. Bez słowa podszedł i usiadł na łóżku.
- Jul , przepraszam. Nie wiedziałem, że tak wyjdzie
- Haha , Louie jest okej. To nie twoja wina. To znowu przez moją głupotę. Mogłam nie biegać.
- Ale ja cię goniłem. Jak coś ci się stanie lub jemu * wskazał na brzuch * to nigdy sobie tego nie wybaczę. Rozumiesz ? Nigdy
- Ale naprawdę nic mi nie jest. Nie ma sprawy – wstałam i go przytuliłam. Jedynie szeroko się uśmiechnął. Czułam się już lepiej. Było dobrze, przynajmniej tak mi się wydawało. Miałam mało czasu. Przyszły dziewczyny. Pomogły założyć mi sukienkę. Nie było to łatwe. Został jeszcze kwadrans. Znowu odesłały mnie do łóżka. Ugh, są za bardzo opiekuńcze. Dołączył do mnie Nialler. Ciągle pytał czy wszystko w porządku. Miałam już dość takich samych pytań, ale to słodkie z jego strony, że się martwił. Wiedziałam, że wychodzę za odpowiedniego mężczyznę.
- Zaraz zaczynamy !!! – wrzasnął ktoś z dołu
- Dobra Niall, idziemy – powiedziałam.
- Pocałuj mnie – powiedział Nialler.
- Nie teraz głąbie, bo się spóźnimy na własny ślub.
- No weeź – złapał mnie za rękę.
Zgodziłam się. To był nasz ostatni pocałunek. Ostatni jako chłopak i dziewczyna. Już niedługo mieliśmy być małżeństwem.




~~~Narrator~~~

Ślub się zaczął. Nie był on taki jakie śluby są za zwyczaj. Ponad 200 gości siedziało już na swoich miejscach. Orkiestra zaczęła grać. Niall stał przy ołtarzu. Właściwie nie był to ołtarz. Było to miejsce pod eleganckim daszkiem, gdzie stał ksiądz. Doszła do niego Julie. Wszyscy zachwycili się na jej widok. Ona jedynie się zarumieniła. Widać było, że oboje byli zdenerwowani. Po raz kolejny niespodziewanym gościem była Caroline. Ta kobieta rzeczywiście nie miała co robić. Nikt nie wiedział jakim prawem ją wpuścili skoro nie była na liście gości. A no tak, była dość znana. W końcu nadszedł czas na zakładanie obrączek. Miał je Hazza. Ale czy na pewno? Właśnie.. Gestem ręki pokazał Louisowi, że zostawił w samochodzie. Gdzie ten chłopak ma głowę? Para młoda jedynie się śmiała, tak jak reszta gości. Wszystko szybko się skończyło, ze względu na stan panny młodej, Naprawdę była zmęczona, a przed nią była jeszcze cała noc zabawy. Nie tylko na weselu. Nowożeńcy zostali obsypani czym się dało. Ryż, monety i tego typu rzeczy. Nadszedł czas na gratulacje i prezenty. Harry oczywiście przepraszał. Nie mieli mu tego za złe. W końcu każdy popełnia błędy. Julie coś o tym wiedziała. Po pewnym czasie wszyscy przenieśli się na salę. Goście świetnie się bawili. Kolejną atrakcją był też basen. No cóż, było gorąco. Małżeństwo postanowiło opuścić salę.

- Julie, chodź na spacer – zaproponował blondyn
Ta niechętnie się zgodziła. Szli, szli. Doszli do apartamentowca.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś ? – spytała
- Ponieważ tu będziemy mieszkać – uśmiechnął się dumnie
Julie zaniemówiła. Była wzruszona.
- Niall. Ty , ty mówisz serio ?
- Tak skarbie, całkiem serio.

Przytulił ją do siebie.
- Dobra, chodź. Idziemy oglądać mieszkanie – powiedział i pociągnął ją za rękę.
Skierowali się do windy. Tam, już się zaczęło. Całował ją po szyi, zjeżdżał coraz niżej.
- Nie tuu , poczekaj – powiedziała Jul między pocałunkami.
Przystopował trochę. Przerwali tylko na chwilę. Niall musiał otworzyć drzwi. Zamknął drzwi na klucz, po czym przycisnął swoją żonę do ściany. Ta zaczęła zdejmować mu koszulę. On nie pozostawał jej dłużny. Zaczął od sukienki, a nie było to łatwe. Zaśmiała się i mu pomogła. Blondyn zdjął spodnie. Byli jedynie w bieliźnie. Długo tak nie pozostali. Nialler położył ją na łóżku. Chwilę później sam na niej leżał.
- Uważaj na dziecko głuptasie – powiedziała
- Przecież uważam – odpowiedział
Wszedł w nią powoli. Ona tylko jęczała z rozkoszy. Co jak co, ale on robił to najlepiej. Przyśpieszył. Powietrze było ciężkie. Oboje byli rozpaleni. Julie jeździła palcami po jego torsie. Był już nieźle wyrzeźbiony. Była w siódmym niebie. Blondyn poczuł, że dojdzie więc wyszedł z niej - nie zabezpieczyli się. Obsypywał ją gorącymi, ale także czułymi pocałunkami.  Oboje zmęczeni padli na łóżko.
- Dziękuje, Kocham cię mała, wiesz ? – cmoknął ją w czoło.
- Wiem kochanie, wiem. Ja ciebie też – odpowiedziała
Julie dopiero zauważyła, jak tam było pięknie. Chłopak obsypał pokój płatkami róż. Wszędzie stały małe świeczki. Oboje poszli do jacuzzi. Ono też było ładnie ozdobione.
- Jak tu pięknie – zachwycała się dziewczyna.
Oddali się czułemu pocałunkowi. Była to jak na razie najpiękniejsza chwila w ich życiu. Wspólnym życiu.

~~~Harry~~~

Powróćmy na salę. Gości było dużo, tak samo jak alkoholu. Wszyscy zastanawiali się gdzie jest para młoda. Jedynie my wiedzieliśmy, bo sami pomagaliśmy Niallowi w przygotowaniach. Wyszedłem na świeże powietrze. Na sali było stanowczo za gorąco. Podeszła do mnie Caroline Flack – moja była. Była pijana. Zaczęła się do mnie przystawiać, całować. Odepchnąłem ją.
- Kobieto, co ty wyprawiasz ?! – krzyknąłem
- Nie chcesz się zabawić misiu ? Dam ci to, czego Carmen nie może ci dać.
- O czym ty mówisz ? – zdziwiłem się
- Nic, nic. Zapytaj swojej DZIEWCZYNY. Ciekawe czy długo nią pozostanie. – zaśmiała się i weszła do środka.
Nie wiedziałem o czym ona mówiła. Chyba nawet nie chciałem wiedzieć. Po chwili podeszła do mnie Carmen.
- Coś się stało ? – podeszła i mnie przytuliła
- Chyba nic. Caroline tu była – odpowiedziałem
- Znowu ona? Nawet w tak ważnym dniu nie może nas zostawić w spokoju ?
Zacytowałem jej fragment naszej rozmowy. Zapytałem o co chodzi. Ona jedynie uciekła z płaczem. Znalazłem ją w pokoju na górze.
- Carmen ? Co się stało ? Czemu płaczesz ? – przytuliłem ją
- Wszystko już wiesz, prawda ?
- Nic nie wiem. Myślałem, że od ciebie się czegoś dowiem. „ Dam ci to czego Carmen nie może ci dać ”, powtórzyłem.
- Dzieci Harry , dzieci ! – powiedziała i się rozpłakała.
- Już, spokojnie, nie płacz kochanie – próbowałem ją uspokoić
Wiadomo, że chciałem mieć dzieci. Ale kochałem Carmen całym sercem. Nie mogłem tak po prostu jej zostawić. Była dla mnie wszystkim. WSZYSTKIM
- Nie przejąłeś się zbytnio. Co z tobą nie tak ?! – powiedziała
- Wszystko ze mną w porządku. Kocham cię i nie mam zamiaru zostawić z tak błahego powodu. Rozumiesz ? – spojrzałem jej prosto w oczy.
- Naprawdę ? – spytała z niedowierzaniem
Nic nie odpowiedziałem. Jedynie ją pocałowałem. Carmen pogłębiła pocałunek. Po chwili przyjemności postanowiliśmy wrócić na salę.


~~~Zayn~~~

Wieczór był wspaniały. Wszyscy świetnie się bawili. Nawet miałem okazję popisać się moimi umiejętnościami tanecznymi. Wyszedłem na papierosa. Po chwili dołączyła do mnie Lily. Poczekała, aż wypaliłem.
- I co tak stoisz ? Idź się bawić – posłałem jej szeroki uśmiech
Nie odpowiedziała. Pociągnęła mnie za rękę. Nie wiedziałem gdzie mnie prowadzi. Weszliśmy do jakiegoś pokoju. Lil usiadła na wielkim łóżku. Nie wiedziałem o co jej chodzi. Chciałem już coś powiedzieć, ale mi przerwała.
- Zayn , chcę tego.
- Co chcesz ?
- Pieprz mnie ? Tak lepiej ?
Dziwnie na nią spojrzałem.
- Naprawdę tego chcesz ? Zastanów się, poczekam.
- Radze ci się śpieszyć. Bo za jakąś godzinę śpiewam, zapomniałeś ? – oznajmiła
- A no tak. Okej, sama tego chciałaś – poruszyłem brwiami
Lily prawie zemdlała. Uwielbiała to. Przygryzła wargę. Podeszła do mnie. Zaczęła mnie namiętnie całować. W międzyczasie zdjęła mi koszulę. Szybkim ruchem zdjąłem jej sukienkę. Była szczupła. Miała długie, piękne włosy. Wziąłem ją na ręce. Oplotła nogi wokół mnie. Delikatnie położyłem ją na łóżku.
- Zaaaayn! Zamknij drzwi – uśmiechnęła się cwaniacko
Wiedziałem, że była zdenerwowana. Chciała to wszystko przedłużyć. Rozumiałem ją.
- Były zamknięte głuptasie – pocałowałem ją
- Zayn – wyszeptała
- Hmm ? Tak , będę delikatny, spokojnie
- Mój kochany Bad Boy – mruknęła
Lubiłem jak tak do mnie mówiła.
- Jesteś gotowa ?
Kiwnęła głową. Wszedłem powoli. Widziałem po niej, że bolało. Trochę przyśpieszyłem. Krzyczała, jęczała. Wbijała mi paznokcie w plecy – to normalne. Włączyła się. Teraz to ona była na górze. Uśmiechnęła się. Było jej dobrze, a ja byłem zadowolony, że mogłem jej to dać. Byliśmy zmęczeni. Szybko musieliśmy się ogarnąć, bo Lily zaraz miała wejść na scenę.
- Dziękuje Zayn , było wspaniale – wyszeptała mi do ucha
- Przyjemność po mojej stronie – odpowiedziałem i lekko ją pocałowałem
Opuściliśmy pokój. Zostawiliśmy lekki bałagan, ale jakoś nas to nie przejęło. Najważniejsze, że byliśmy szczęśliwi.


~~~Julie~~~

Było nam wspaniale. Po pieszczotach w jacuzzi byłam strasznie zmęczona. Położyłam się. Niall poszedł wziąć prysznic.
- Panno Horan – usłyszałam
Otworzyłam oczy. Nade mną stał mój mąż. „ Mój mąż”, jak to wspaniale brzmi.
Cmoknął mnie w usta.
- Jak się spało kochanie ? – zapytał
- Świetnie Horanku – odpowiedziałam
Oznajmił, że ma dla mnie niespodziankę. Powiedział, że czeka na tarasie. Ubrałam się, ogarnęłam jakoś włosy. Byłam ciekawa, co takiego przygotował. Ten chłopak codziennie mnie zaskakiwał. Otworzyłam drzwi na taras. Otworzyłam oczy ze zdziwienia. Było pięknie. Na środku był rozłożony koc. Na nim jakieś przekąski. Niall podszedł do mnie i wręczył mi wielki bukiet czerwonych róż. Popłakałam się. To wszystko było wspaniałe. Nie mogłam w to uwierzyć. Nie mogłam uwierzyć w to, że ktoś robi takie rzeczy, dla mnie. Rzuciłam mu się na szyję.
- Dziękuję, strasznie dziękuję – tylko tyle udało mi się powiedzieć, byłam w szoku
- Nie ma sprawy. Wszystko dla mojej księżniczki. To nie wszystko – powiedział
Wręczył mi kopertę. Szczerze mówiąc bałam się jej otworzyć. W środku były jakieś bilety. Zamurowało mnie. Były to bilety lotnicze. Na Majorkę. Wiedział, że zawsze chciałam tam pojechać. Wtuliłam się w niego mocno. Zastanawiałam się tylko co takiego zrobiłam w życiu. Za co to wszystko. Miałam najlepszego, najukochańszego chłopaka na świecie. Przepraszam, MĘŻA.
- Niall .. nie musiałeś – powiedziałam
- Musiałem. Należy nam się – powiedział, po czym namiętnie mnie pocałował.
- Aa , właśnie. Jutro, raczej dzisiaj po południu idziemy na usg – oznajmiłam i szeroko się uśmiechnęłam
Nawet nie umiem opisać miny Nialla. Ucieszył się, bardzo. To właśnie wtedy mieliśmy się dowiedzieć o płci dziecka. Oczywiście musieliśmy zabrać też naszych przyjaciół – szczęśliwych wujków. Okazało się, że moja mama miała usg w tym samym dniu. Wieczorem miałyśmy sobie powiedzieć o płci. Trochę przerażał mnie fakt, że moje dziecko będzie w wieku mojej siostry lub brata. Posiedzieliśmy chwilę na tarasie. Powspominaliśmy wszystkie wspólne chwile. Nialler dostał sms’a. Był to Lou. Kompletnie zapomnieliśmy. Lily już zaczęła ‘ koncert’. Szybko się zebraliśmy. Do sali było niecałe 5 minut drogi. Dotarliśmy na miejsce. Wszyscy zadawali pytania. Gdzie byliśmy i takie tam. Nie mieliśmy ochoty opowiadać. Oni raczej też nie chcieli o tym wiedzieć. Lily wypadła świetnie. Tylko Zayn wiedział dlaczego. Jak widać, sex pomaga. Za nim się zorientowaliśmy podawali już tort. Wesele minęło szybko, nikt nie był chętny na poprawiny, więc przynajmniej mogłam odpocząć. Wszyscy byli schlani. Liam nie pił – to oczywiste ,Niall też. Nie powiem, zdziwiło mnie to. Okazało się, że nie chciał mieć kaca. Cieszył się na ten dzień. To było urocze. Wszyscy zebrali się u Lily. Odsypiali. Współczułam jej. Ale w końcu nie była sama. Carmen też niewiele piła. Musieliśmy się z nimi pożegnać. Już dziś mieliśmy zacząć przeprowadzkę. Wieczorem u nas miała odbyć się kolacja. Wujkowie zrezygnowali. Nie byli w stanie wstać z łóżka, a co dopiero do szpitala dojechać. Wszyscy mieli się dowiedzieć właśnie wieczorem. Pożegnaliśmy się i pojechaliśmy do siebie. Ja się położyłam, a Niall miał zrobić zakupy.



~~~Lily~~~

- Zaaaaaayn , wstawaj śpiochu ! – wpadłam do pokoju, gdzie spał
- Co chcesz ? Lil daj pospać – wymamrotał
- Pamiętasz ? Obiecałeś mi coś.
- AA , no tak. Pies ..
Po długich błaganiach w końcu zwlókł się z łóżka. Mógł tyle nie pić. Pojechaliśmy do schroniska. Było tam mnóstwo słodkich psiaczków. Nie mogłam się zdecydować. Po dłuższej chwili wzięłam dwutygodniowego goldena retrievera . Nawet Zaynowi się spodobał. Zaczął się z nim bawić. Słodko to wyglądało. Nazwałam go Baylor. 
- Zayn - szepnęłam
- Tak ? - zapytał
- Wiesz, że cię kocham ?
- Tak , wiem 
Przytuliłem ją, po czym wróciliśmy do domu.








To już dwa lata One Direction :') Z tej oto okazji dodałam rozdział wcześniej. Dziękujemy wam za komentarze, za to że czytacie i jesteśmy wdzięczne, że na nowym blogu jest już sporo obserwatorów i wejść ! Tak jak chciałyście, noc poślubna jest +18. Jest jeszcze drugi taki wątek :D Co do komentarzy. Fajnie, że jakaś tam część z was komentuje, ale jest tych komentarzy strasznie mało, jak na tyle obserwatorów. Miło jest czytać, że wam się podoba czy też nie podoba. Jeśli naprawdę nie chce wam się komentować, napiszcie nam chociaż na twitterze czy rozdział się podobał. Możecie też pisać co chciałybyście zmienić czy coś. Wszystko dozwolone :)


                                             Love You All ♥   -  Julie/Sylwia


ps. swoją opinię możecie wyrażać też na moim asku  http://ask.fm/iShipLarry :]

PS 2: Z tej strony Lily, zapraszamy również na 2 bloga:)
www.oneheartwithmillionvoices.blogspot.com
Na, którym już dziś pojawi się PROLOG :) serdecznie zapraszam:D

NEW ROZDZIAŁ = 25 KOMENTARZY :)

piątek, 20 lipca 2012

Nowy Blog!

Hey!

Wraz z moją przyjaciółką ( Sywią/ Julie ) postanowiłyśmy napisać razem opowiadanie. O one Direction oczywiście.
Byłybyśmy OGROMNIE wdzięczne, gdyby każda osoba, która czytała tego bloga, zaczęła czytać także tamtego!
Dziś/ Jutro bohaterowie ( nie zmieniają się ), ale historia jest INNA!
Naprawdę BYŁABYM BARDZO wdzięczna, gdybyście weszli, ( komentowali ), i dali do obserwujących!
PS: TUTAJ nadal będą dodawane rozdziały, ALE proszę, obserwujcie i czytajcie RÓWNIEŻ ten nowy blog!

Kocham was
@Prince_Lilianna

PROSZĘ!

czwartek, 19 lipca 2012

Love !

Witam!

Oficjalnie to trochę zabrzmiało... ale no cóż trudno. Nic się, nie stało. Nie martwcie się.
Jeśli chcecie być informowani o new rozdziałach "proste" albo obserwowanie... albo ... założyłam dla was konto na facebooku, gdzie będę was informować.
Zapraszam wszystkich serdecznie.

PS: Nowy rozdział, napisany przez Julie Campbell ( także założyła facebooka ), ale komentarze obowiązują nadal. :)

PS 2: Jeśli lubicie postać Lilianna Prince, zapraszam do polubienia jej strony. Oprócz nowy rozdziałów, dowiecie się także różnych innych rzeczy:)

środa, 18 lipca 2012

Dwadzieścia cztery.

~~~Julie~~~
- Julie wstawiaj, dziś wyjątkowy dzień- wrzasnęła Carmen, wskakując na moje łóżko i potrząsając mną.
- A idź mi- mruknęłam i przekręciłam się na drugi bok. Na ślepo szukałam pościeli, która już dostała się w ręce przyjaciółki- Daj mi spać.
- Nie ma mowy!- dziś ma wieczór panieński. Ubieraj się!- rozkazała.
- 10 minut, a teraz wyjdź- poprosiłam, ale ona tylko pokręciła głową.
- Daje ci ostatnią szanse, albo wołam Nialla.
Prędko zerwałam się z łóżka i spojrzałam na nią spode łba.
- Nienawidzę cie.
- Też cie kocham- cmoknęła mnie w policzek i wyszła z pokoju.

~~~Carmen~~~

Wychodząc z pokoju Julie, uśmiechałam się pod nosem. Rzeczą jasną było to, że dziewczyna jako tak z chęcią nie wychodziła by z pokoju. Ale biorąc pod uwagę także, to że dziś jest ostatni dzień, nim dziewczyna będzie mężatką, trzeba było zaszaleć. 
- W czym pomóc?- zapytała, wchodząc do kuchni, w której już była Mia.
- Mogłabyś rozłożyć talerze?
- Oczywiście-wzięłam stos czystych naczyń i zaczęłam je rozkładać, później przyszedł czas na sztućce, a następnie na kubeczki. Rozłożywszy wszystko, zauważyłam wyłaniających się ze swoich pokoi domowników.
- Harry, mógłbyś przynieść serwetki?- krzyknęłam do chłopaka.
- Jasneee kochanie ! - wydarł japę .
Śniadanie przebiegło tak jak zwykle. Wszyscy byli podekscytowani wieczorem. Chłopaki jak zwykle - do klubu. My wolałyśmy urządzić sobie babski wieczór u Lily. Musiałyśmy już zacząć przygotowania , a Jul jak zwykle narzekała . Ach te kobiety w ciąży. Pośpieszyłam dziewczyny, bo musiałyśmy jechać na zakupy.


- Harryyyyy , pożyczysz mi samochód ?
- A co z tego będe miał ?
- Satysfakcję, że pomogłeś swojej dziewczynie ?
- Ee, to nie , bo jeszcze rozwalisz.
- Dobra , później będziesz miał niespodziankę.


Tak jak myślałam, od razu miałam kluczyki w ręku.
Pocałowałam właściciela samochodu , po czym skierowałam się w stronę drzwi.


- Tylko nie rozwaal ! - usłyszałam przed wyjściem.
Jedynie przewróciłam oczami.
Co za idiota - pomyślałam


~~~Zayn~~~


Do klubu mieliśmy iść dopiero wieczorem, więc cały dzień mieliśmy dla siebie. Leżałem na kanapie przeglądając jakieś głupie programy w TV. Wszedł Niall i kazał się nam szykować.
 - Człowieku , wychodzimy wieczorem . Czego ty chcesz?
- No jak to czego ? A masz w co się ubrać ? .. Tak myślałem – odparł
W sumie to był dobry pomysł. Wszyscy się zebraliśmy i wyszliśmy z domu . Chwile później byliśmy już w Westfield. Było to największe centrum handlowe w Londynie. Chłopcy narzekali, że to ze mną zawsze są problemy. Ale wcale tak nie było. Po zakupach oczywiście jak zwykle Niall był głodny więc poszliśmy do Mc’Donalds. Nie zgadniecie kogo tam spotkaliśmy. No właśnie - dziewczyny. Zobaczyłem Lily biegnącą w moją stronę. Wtuliła się we mnie , a ja pocałowałem ją w czoło.


- Co tu robicie ? – zapytała.
- Aa no wiesz, musimy w końcu jakoś wyglądać wieczorem
- Ale co robicie w Mc’Donaldzie debilu
- Też cię kocham mała. Nic , Niall był głodny
- Oo ! To tak jak Julie. Dobrali się , haha

Carmen i Harremu też nie brakowało czułości. Przytulali się i całowali jakby się co najmniej miesiąc nie widzieli. Kiedyś pomyślałbym że to nie dla mnie, ale teraz mam Lily. Nie wiem co ja bym bez niej zrobił. Po wszystkich czułościach w Mc’Donaldzie postanowiliśmy wszyscy razem wrócić do domu.
- Czekajcie ! – krzyknęła Julie
- Co jest ? – odparliśmy chórem

~~~Julie~~~

Nie mam sukienki , Niall nie ma garnituru , Wy nie macie w czym iść !! Boże jak mogliśmy o tym zapomnieć ?! O matko , co ja zrobie , co MY ZROBIMY !
- Spokojnie , dwie godziny do zamknięcia galerii , musi tu być sklep z kreacjami ślubnymi , MUSI – próbowała uspokoić mnie Carmen.

Totalnie się załamałam. Nie dość, że byłam w ciąży to jeszcze zapomniałam o najważniejszych rzeczach. Na szczęście , miałam przy sobie bliskich. Dałyśmy chłopakom wolną rękę. Sami musieli sobie doradzić w wyborze garniturów. Wiedziałyśmy, że później będziemy tego żałowały, ale były ważniejsze sprawy. Nie było łatwo znaleźć sukienki dla ciężarnej. Był to 5 miesiąc, więc było widać już brzuszek. Weszłyśmy do pierwszego lepszego sklepu. Od razu zwróciłyśmy się o pomoc do ekspedientki. Dziwnie na nas popatrzyła, po czym powiedziała, że nie będzie łatwo, ale zrobi co w jej mocy. Po chwili podała nam sukienki. Nie miałyśmy czasu, więc wybrałyśmy tą, która najładniej leżała. Nie tak wyobrażałam sobie moje przygotowania do ślubu, ale to wszystko tylko i wyłącznie przez moją głupotę. Cóż, bywa. Na szczęście wszystko inne było już w trakcie przygotowań. Obleciałyśmy jeszcze kilka innych sklepów, w poszukiwaniach sukienek dla dziewczyn. Zadzwoniłam do chłopaków. Już wszystko załatwili. Spotkaliśmy się wszyscy na parkingu. Miałyśmy bardzo mało czasu do wieczoru panieńskiego , a chłopaki – do kawalerskiego. Wszyscy rozeszliśmy się do swoich pokoi. Czekała nas długa noc , nie koniecznie miła.

~~Lily~~~

Dom miałam duży, więc nie było problemu z pomieszczeniem się. Miałyśmy być my , Eleanor, Danielle i parę jej znajomych – tancerek . Miało pojawić się także parę osób z branży. Zatrudniłam ochroniarzy, bo z racji że byłam sławna nie chciałam nie proszonych gości. Praktycznie wszystko było gotowe. Postanowiłyśmy, że przyszykujemy się u mnie. Każda z nas miała przynieść swoje najlepsze ciuchy i kosmetyki. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. Wreszcie przyszły. Przywitałam się z nimi, po czym kazałam usiąść w salonie i wyjąć ubrania. Julie jak zwykle musiała przegrzebać mi szafki kuchenne w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia. Przyszła z jakimiś chipsami. Kazałam jej pokazać ubrania, które przyniosła. Wyjęła rurki , luźny t-shirt i jakieś trampki.

- Czy ty sobie żartujesz ? Masz zamiar w tym urzędować ?
- A czemu nie ? To jest wygodne .. – warknęła

Wcisnęłam jej obcisłą sukienkę i wysokie szpilki.

- Hahaha , chcesz żebym ci te szpilki połamała ? Taki wieloryb .
- Oj przestań . Ubieraj się ! – pogoniłam ją

Z Carmen nie było problemu, miała świetnie przygotowany strój. Danielle i El już były ubrane. Po chwili do pokoju weszła Jul. Wyglądała świetnie, sukienka świetnie podkreślała jej brzuch. Po prostu było idealnie. Pozostał tylko makijaż. W tym akurat Danielle była świetna. Raz dwa i byłyśmy gotowe. Znajome Danielle dotarły na miejsce. Był jeszcze jeden niespodziewany gość. Caroline Flack. Nie wiedziałam, że się zjawi. Carmen była nieźle wkurzona. Julie ledwo co ją powstrzymała od przyłożenia jej w twarz. Nie wiem dlaczego aż tak się nie lubiły. Może z powodu Harrego i plotek które o nim rozpowiadała ? Już ją miałam wyrzucić, ale coś mnie powstrzymało. Moja grzeczność. Zawsze mam z tym problem. Nie umiem tak po prostu kogoś wyrzucić z mieszkania. Ale trudno, zapowiadała się świetna noc.

~~~Liam~~~

Byliśmy już w klubie. Jak zwykle dużo ludzi. Nie wynajmowaliśmy klubu tylko dla siebie. Woleliśmy bawić się tak jak zwykle. Najbardziej obawiałem się o chłopaków. W klubie było pełno ładnych dziewczyn, a alkohol robi swoje. Jedynie ja mogłem panować nad sytuacją i ich pilnować. Nie chciałem żadych problemów, nikt nie chciał. Chciałem udowodnić, że bez alkoholu też można się świetnie bawić. Niall jak to Irlandczyk, lubił popić. Jak zresztą każdy. Po pewnym czasie wszyscy robili głupie rzeczy.  Nie panowali nad tym co robią, a ja rozdwoić się nie umiałem. W jednym koncie miziający się Lou z Hazzą , w drugim Niall robiący striptiz. Po prostu idioci. Z kim ja żyje. Niall był już nieźle wstawiony, więc odwiozłem go do domu, reszta nie chciała wracać.

~~~Julie~~~

Impreza trwała. Wszystkie się świetnie bawiłyśmy. Ja jakoś nie czułam się najlepiej. Pożegnałam się z dziewczynami, podziękowałam za wspaniały wieczór i pojechałam do domu. Było coś około 2. Weszłam do mieszkania. Zobaczyłam buty Nialla w przedpokoju. Co prawda, nie spodziewałam się go tak wcześnie, ale w duchu cieszyłam się, że nie będę sama. Nie lubiłam siedzieć sama w domu. Po cichu weszłam na górę. Myślałam, że Nialler będzie spał. Myliłam się. Leżał na łóżku przykryty jedynie kołdrą.

- Czekałem na ciebie – mruknął
- Eww , pijany jesteś , idź spać lepiej – odparłam

Nie wziął poważnie moich słów. Złapał mnie w pasie i położył na łóżku. Zaczął całować po szyi, zjeżdżał coraz niżej. Lekko go odepchnęłam.

- Niall , jestem w ciąży.
- I co z tego kotku ? Ciąża w niczym nie przeszkadza.
- Przeszkadza. Poza tym, nie mam ochoty. – odparłam
- Ojj , no weź – poruszył znacząco brwiami.

Nie dałam za wygraną. Czule go pocałowałam, po czym weszłam do łazienki, żeby wziąć krótki prysznic. Zgadnijcie kto wwalił mi się do kabiny. Nie kto inny tylko Niall James Horan.

- Debilu , co ty wyprawiasz ?!
- Nie widzisz ? Stoję
- Ugh , nawet tu nie mam prywatności .

Niall przyglądał się przez chwilę mojemu brzuchowi. Nagle wyłączył wode. Zrobiłam minę typu ‘ WTF’. Ten tylko przyłożył ucho do brzucha.

- Pojebało cię ? - odparłam
- Nie , a czemu ? Po prostu słucham naszego dzieciątka.
- Aww , Niall to słodkie, ale mogę dokończyć się kąpać ?
- A mogę z tobą ?
- No dobra .. Ale nie wiem czy się zmieścisz. Z takim grubasem. – zaśmiałam się ironicznie.
- Ojj przestań kochanie. Wyglądasz świetnie – powiedział i cmoknął mnie w usta.

Musiało to komicznie wyglądać. ‘ Ciężarówa’ i dość szczupły chłopak razem pod prysznicem.
Chwilę później położyliśmy się spać. Włożyłam moją ulubioną koszulkę z napisem „ I Niall ’’ Jutro miał być nasz wielki dzień. Długo nie pospaliśmy. Około 4 wrócili chłopcy. Dziewczyny niedługo po nich. Carmen i Hazza już byli w łóżku, było ich słychać wszędzie. Oszaleć można od tych krzyków. Dan i Liam , El i Lou podobnie. Wszyscy byli napaleni. Dlaczego – nie wiem.

~~~Lily~~~

Wróciłyśmy zaraz po chłopakach – jak się okazało. Jul wyszła wcześniej. Bałam się wypuścić ją samą , ale jak widać dotarła cała i zdrowa. Wzięłam prysznic i poszłam do pokoju Zayna. To z nim chciałam spędzić tą noc. Jak wszyscy to wszyscy. Lekko otworzyłam drzwi. Leżał tam. Jednak nie sam.Za nim leżała dziewczyna. Ładna blondynka. Naga blondynka. Stałam tam zamurowana. Mimowolnie do oczu napłynęły mi łzy. Pech chciał, że Zayn się obudził.

- Hej kot - przerwał , widząc dziewczynę u jego boku.
- Jak mogłeś ? Skończony dupku. Myślałam, że mnie kochasz. Najwyraźniej się myliłam. - próbowałam zachować spokój
- Lily ! To nie tak . Ja nawet nie wiem kto to jest.
- Tak na pewno . Miej chociaż trochę honoru i przyznaj się, że mnie zdradziłeś ! – wykrzyczałam po czym wybiegłam z płaczem z domu.

Biegłam przed siebie.  Jak to często bywa w Londynie , padał deszcz. Miałam to gdzieś. Chciałam się zabić. Życie nie miało sensu. Bez niego.

~~~Zayn~~~

Szybko założyłem spodnie i wybiegłem z nią, łapiąc jakąś kurtkę. Nie zdradziłem jej, nie zrobiłbym tego. Ta dziewczyna .. nie wiem skąd ona się tam wzięła. Byłem pijany – to na pewno, ale do niczego nie doszło.
Chyba przeszukałem cały Londyn. Znalazłem ją. Na wzgórzu , lubiła tam przychodzić. Była cała zapłakana, przeze mnie.

- Odejdź – warknęła
- Nie mam zamiaru – odpowiedziałem nakładając kurtkę na jej zmarznięte ramiona.
- Jak mogłeś ? Kochałam cię, a ty tak po prostu mnie zdradziłeś. Z pierwszą lepszą laską z klubu.
- Do niczego nie doszło . Jasne ? Wiem co robię i z kim to robię . Kocham cię i tylko z tobą chcę spędzić resztę mojego życia. Rozumiesz ?
- Nie , nie rozumiem. Co ta laska tam robiła ?
- Nie wiem , byłem pijany. Naprawdę.
- Hmm .. i ja mam ci wierzyć ?

Ująłem jej twarz w ręce. Była taka piękna , bezbronna. Jak ja mogłem ją tak zranić ?
Nasze usta dzieliło tylko kilka centymetrów. Nasze oddechy się stykały. Oddaliśmy się chwili. Nagle Lily zapomniała o całej sprawie. Naprawdę, aż tak dobrze całuję ?

- Jest jeden warunek – powiedziała
- No , jaki ?
- Chcę pieska.

Myślałem że zwariowała. Mogła wybrać wszystko, a ona chciała psa. Moja kochana naiwna Lil.

- Okej , będziesz go miała. Ale jutro , właściwie dzisiaj jest ślub, więc to nie jest dobry pomysł.
- Naprawdę mi go kupisz ? – zrobiła minę słodkiego szczeniaczka.
- Tak skarbie – czule ją pocałowałem po czym wróciliśmy do domu.





No więc Lily dała mi wolną rękę , więc wyszło to co wyszło :D
Pierwszy raz w życiu piszę coś takiego , więc bądźcie wyrozumiali.

Love you all ♥  -     Julie ( @iShipLarry_x )

Hello Everybody! Z tej strony Lily.
Wiem, że Julie ( Sylwia ) nie chciała się trochę zmusić, nad napisaniem tego rozdziału, ale muszę przyznać, że Jest on najlepszym w tym opowiadaniu. Poszło ci świetnie kochana, piszesz także rozdział 25 :) 
PS: Wyjeżdżam 28-5 rozdziały bd wtedy wstawiać wasza Jul. 


PS; Prosiłabym o komentarze ( wiecie, żeby wiedziała, że się podoba ) i że ona ma pisać. Pokażmy, że robi to świetnie ^^
I love you  Guys
@Lilianna_Prince
@iShipLarry_x