- Więc podjęliśmy decyzję. To Pani będzie sprawowała opiekę nad Vanessą. Proszę dziś po południu przyjechać, aby podpisać potrzebne dokumenty.
- Dobrze, dziękuję - odpowiedziałam podekscytowana
Zaczęłam skakać, byłam taka szczęśliwa. Zastanawiałam się tylko jak ja to powiem Hazzie. Jak to powiedział - jesteśmy zbyt młodzi. Dziecko wiele by wniosło do naszego życia. Nie miałam zbyt wiele czasu, bo przyszedł On.
- Hej mała, jak się spało ? - powiedział i czule mnie pocałował
- Dobrze. Harry ..
- Tak ?
- Bo.. Mam ci coś ważnego do powiedzenia.
- Wal śmiało, przecież cię nie zjem - zaśmiał się
- No właśnie z tym może być problem..
- BĘDĘ TU MIESZKAĆ, JUŻ NA ZAWSZE - wtrąciła się Vanessa
- Co ? Nie rozumiem ? - powiedział zdezorientowany Haz.
- No bo wiesz .. Zaadoptowałam ją - powiedziałam i mocno zacisnęłam zęby
- Fajnie, że coś o tym wiedziałem. Wiesz.. jesteśmy razem więc chyba powinnaś mi powiedzieć wcześniej o swoich planach. Myślałem, że jednak liczy się dla ciebie moje zdanie. No nic, najwyraźniej się myliłem - odpowiedział po czym wyszedł, po prostu wyszedł.
Usiadłam obok Vanessy i zaczęłam płakać.
- Nie płacz, przepraszam - próbowała mnie pocieszyć
- Nie przepraszaj, to nie twoja wina. Powinnam była mu powiedzieć. Boże, jestem idiotką.
W miarę się ogarnęłam, wzięłam Vanessę i pojechałam zawieźć ją do Julie i Nialla. Długo nie jechałam.
- Heej ! - przytulił mnie na powitanie Horan
Przywitałam się także z Julie po czym szybko wyszłam. I tak byłam już spóźniona.
- Dzień Dobry- przywitałam się z kobietą, stojącą za ladą. Ta uśmiechnęła się przyjaźnie.
- W czym mogę pomóc ?
- Byłam umówiona z panią Kelly..
- A tak. Schodami na górę, drzwi 165. Dowiedzenia- powiedziałam.
Szybkim krokiem ruszyłam w wyznaczonym kierunku. Stanąwszy przed drzwiami, wygładziłam przód sukienki i zapukałam.
- Proszę- rozległ się głos za drzwiami. Niepewnie otworzyłam drzwi i weszłam do środka.
W środku było jaśniej niż się spodziewałam. Na środku stało biurko, przy którym siedziała kobieta, zawzięcie pisząca coś w zeszycie. Na biurku walały się stosy papierzysk i kubek kawy. Z boku pokoju ustawiono parę wysokich szaf, obok których stały kwiaty. Otwarte do połowy okno chłodziło wnętrze pomieszczenia.
- Nazywam się Carmen- zaczęłam.
- Tak, tak- przerwała mi- Powiadomiono mnie o tym- powiedziała szorstko- Proszę usiąść- wskazała krzesło naprzeciwko biura.
Niepewnie podeszłam do krzesła i usiadałam.
- Więc...
- Więc chciałaby pani zaadoptować Vanesse Ross, jak rozumiem ?
Skinęłam głową.
- Tak, jeśli jest to możliwe.
- Co skłoniło panią do adopcji ?
- Przepraszam...?- kobieta westchnęła.
- Nie myślała chyba pani, że pozwolę.. Mogę do ciebie mówić po imieniu ?
- Jasne..
- No więc Carmen.. chyba nie myślałaś, że pozwolę ci podpisać nie zadając wcześniej kilku pytań ?
- Oczywiście, że nie, ale ..
- No właśnie- znów mi przerwała- Jak już to ustaliliśmy, to może zechcesz mi odpowiedzieć na moje pytanie ?
Patrzyłam na nią jak na wariatkę.
- Chciałam, aby była szczęśliwa- powiedziałam w końcu.
- I uważasz, że z tobą będzie szczęśliwa ?
- Tak.
- Hm... pracujesz ?
- Tak
- Gdzie?
- Jestem stażystką Lilianny Prince.
- Gdzie mieszkasz ?
Takie pytania słyszałam przez godzinę. Czy masz chłopaka ? Czy mieszkasz sama czy z kimś ? Palisz ? Imprezujesz ? Itp.
- Jeszcze jedno- powiedziała- Czy zdajesz sobie sprawę, przez co przeszła ta dziewczynka?
- Oczywiście.
- I rozumiesz.
- Tak.
Pierwszy raz od godziny kobieta się uśmiechnęła.
- Wydaje mi się, że jesteś świetną osobą na zastępczą matkę Vanessy. Zgadzamy się na adopcję.
~~~Julie~~~
- Kiedy wracacie ?- zapytałam przez telefon Nialla. Odkąd wyjechali dwa miesiące temu w trasę ich termin powrotu ciągle się zmieniał.
- Za tydzień.
- Tęsknie- powiedziałam cicho.
- Ja też. Za niedługo się zobaczymy. Muszę iść. Ucałuj maluchy- powiedział i rozłączył się. Zrezygnowana odłożyłam słuchawkę i spojrzałam na śpiące skarby. Liam wdał się w ojca- pomyślałam. Miał takie same śliczne niebieskie oczy jak Niall.
- Hello- wrzasnęła Carmen, wchodząc jak zawsze bez pukania- Coś taka smutna ?-zapytała widząc moją miną.
- Chłopcy wracają za tydzień- mruknęłam.
- To chyba powinnaś się cieszyć, nie ?- usiadła koło mnie.
- Nadal jesteście pokłóceni ?- uśmiech zniknął z jej twarzy.
- Tak.
- Czemu z nim nie pogadasz ?
- Nie da się wszystkiego wytłumaczyć przez telefon. A przed wyjazdem nie było czasu..- powiedziała smutnym tonem.
Wpadłam na pomysł.
- Jedź do niego!
- Gdzie ? Jak ?
- Samochodem!
- A co z Vanessą ? Nie mogę jej tak zostawić!
- O nic się nie martw. Zostaw ją u mnie.
Pokręciła głową.
- Nie dasz rady. I tak za dużo masz już na głowie- stwierdziła.
- Zadzwonię po rodziców. Pomogą. Jedź- rozkazałam.
- Czy ja wiem..- mruknęła, ale po chwili wstała i wyszła z mieszkania. Po 10 minutach wróciła z Vanessą i potrzebnymi rzeczami.
- Wrócę jak najszybciej- powiedziała i pocałowała małą w czoło- dziękuję- szepnęła.
~~~Carmen~~~
Pokonanie drogi z Londynu do Manchesteru zabrało mi trochę czasu. Dzięki Julie wiedziałam w jakim hotelu zatrzymali się chłopcy. Nie trudno też było się pomylić, bo pod hotelem rozłożone były namioty, w których zapewne koczowały fanki.
Wchodząc do hotelu natknęłam się na Andiego. Jeśli nawet był zaskoczony moim widokiem, nie dał tego po sobie poznać.
- Carmen, co ty tu robisz ? - zapytał.
- Muszę pogadać z Harrym. Wiesz gdzie teraz jest ?
- Wyszedł z chłopakami. Nie wiem kiedy wróci.
- W jakim pokoju mieszka ?- postanowiłam posiedzieć w nim dopóki nie wróci.
- 235, piętro 2.
- Dzięki Andy- pocałowałam go w policzek i podeszłam do kobiety za kontuarem.
- Dzień Dobry- przywitałam się z uśmiechem.
- Witam, w czym mogłabym pomóc ?
- Mogłaby mi dać pani klucz do 235 ?- Zapytałam i pokrótce opowiedziałam jej kim jestem i co chcę zrobić.
- Nie powinnam, ale - podała mi klucz- Miłej nocy- uśmiechnęła się do mnie.
- Dziękuje- Wsiadłam do windy i weszłam do pokoju Harrego.
Nie wiem, kiedy zasnęłam, ale obudziło mnie jaskrawe światło wpadające do pokoju. Przekręciłam się na łóżku i wpadałam na coś. Przerażona, szybko otworzyłam oczy. Przez chwilę nie mogłam przypomnieć sobie, gdzie się znajduję.
- Wiesz, że nie ładnie tak wkradać się do czyjegoś pokoju ?- zapytał tak dobrze znany mi głos.
- Przepraszam- szepnęłam- Czekałam na ciebie.
- Co chciałaś?- miły ton zniknął.
Usiadłam na łóżku i przetarłam zmęczone oczy. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że jest noc, a światło które mnie obudziło, to zapalona lampa.
- Harry..- zaczęłam, a głos uwiązł mi w gardle. Jedyne co zdołałam wykrztusić to- Przepraszam cię.
Zaczęłam płakać. Płakałam za te wszystkie dni w samotności bez niego. Płakałam za to, że go okłamałam. Płakałam za to, że na niego nie zasługiwałam, a jakimś cudem on ze mną był.
- Cii- przytulił mnie do siebie i pocałował w policzek- wybaczam ci.
- Byłam taką egoistką!- jęknęłam i pozwoliłam mu się kołysać.
Po 15 minutach histeria minęła. Zastąpiło ją zmęczenie.
- Przepraszam- powiedziałam cicho, widząc jego zniszczoną koszulę. Spojrzał na mnie łagodnie.
- Nic się nie stało. Kupi się nową.
Siedzieliśmy w ciszy rozkoszując się swoim towarzystwem.
- Kocham cię- powiedział Harry- Nigdy tego nie zapominaj- pocałował mnie w usta, nie pozwalając powiedzieć czegokolwiek.
Z zapałem odwzajemniłam pocałunek. Harry całował moją szyję, usta, policzek. Ja w tym czasie zdejmowałam nienadającą się do niczego koszulę. Gdy się jej pozbyłam zaczęłam wodzić palcami po jego pięknym torsie. I lekko go całować. Chłopak zaczął ściągać mi sukienkę. Warknął jednak sfrustrowany.
- Jak to się do cholery rozpina ?
Ze śmiechem odepchnęłam go od siebie i sama ją zdjęłam. Po chwili byliśmy w samej bieliźnie. Harry wodził palcami po moim brzuchu, kreśląc na nim różne wzory. Gdy mu się to znudziło rozpiął stanik i zaczął całować moje piersi. Czułam się jak w niebie. Wyczyniał niesamowite rzeczy językiem.
Gdy pozbyliśmy się już ostatniej części garderoby, Harry we mnie wszedł. Jęknęłam cicho. Zaczęłam go całować. Oboje głośno dyszeliśmy. Chłopak przyspieszył. Wbijałam mu paznokcie w plecy i jęczałam głośno. Wiedziałam, że do finału już niedaleko. Pozwoliłam nadawać mu swoje tempo. Po 5 minutach, nie wytrzymałam. Wstrząsnął mną niesamowity dreszcz. Harry doszedł chwilę później. Spoceni opadliśmy na siebie. Chłopak pocałował mnie w usta.
Drzwi nagle się otworzyły. Nie wszedł kto inny jak Lou. Zarumieniłam się i okryłam kołdrą.
- Umm, rozumiem, że się godzicie i tak dalej, ale moglibyście trochę ciszej? My tu próbujemy zasnąć.
- WYJDŹ - odpowiedzieliśmy wkurzeni.
Chłopak zaśmiał się po czym opuścił hotelowy pokój. Po chwili i my się śmieliśmy.
- Następnym razem bądź tak uprzejmy i zamknij drzwi na klucz - powiedziałam
- Skąd mogłem wiedzieć, że ten idiota tu wparu.. - zamknęłam jego usta pocałunkiem. Tak namiętnie to chyba jeszcze nie było.
- Dobranoc - uśmiechnęłam się i położyłam na jego torsie
- Dobranoc skarbie - odpowiedział i głaskał mnie po włosach dopóki nie zasnęłam
*
Postanowiłam zostać z chłopakami przez ten tydzień. Julie zgodziła się zaopiekować Vanessą przez dłuższy czas. Praktycznie całymi dniami nudziłam się w hotelu. Wieczorem.. Wiadomo na co ochotę miał Haz. Zawsze jedno i to samo. Czasem zastanawiałam się na czym oparty jest nasz związek. Manchester nie był za ciekawym miejscem. Czasami byłam na koncertach. Przerażały mnie fanki chłopców. To było szaleństwo. Właśnie tak spędziłam caały tydzień.
- Pakujcie się, samochód już czeka - ogłosił Paul
Wiadomo jak wyglądał nasz pokój. Totalna porażka. Jakoś to ogarnęłam. Wzięliśmy walizki i ruszyliśmy w stronę samochodu.
- Harry.. Przepraszam cię - powiedziałam po czym wtuliłam się w niego.
- Przecież już jest wszystko okej. Lubię dzieci. Nawet na początku się ucieszyłem. Byłem jedynie zły, że mi nie powiedziałaś.
- Ja wiem.. Chciałam ci powiedzieć, ale nie wiedziałam jak to zrobić.
- Cśśśś
Dzieliły nas tylko milimetry. Harry przyssał się do moich ust. Rozchyliłam wargi i wpuściłam jego język. Uśmiechnął się.
- Ekhem, nie jesteście tu sami.
- LOU ! - krzyknęliśmy
- Możesz chociaż raz nie przeszkadzać ?! - zdenerwował się Haz.
Miałam wrażenie, że chłopak był zazdrosny. Słyszałam o tych całych bromance'ach. Larry. Szczerze mówiąc to chłopców też to denerwowało. Postanowiłam wziąć drzemkę. Obudził mnie Harry.
- Już jesteśmy - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
Przyznam, to było słodkie.
~~~Lily~~~
Pierwszy tydzień po powrocie chłopców, okazał się zaskakująco nudny.
- Zayn- wrzasnęłam na całe gardło.
- Co ?
- Mógłbyś do jasnej cholery posprzątać ten pokój ?- wskazałam na podłogę na której walały się jego ubrania.
- Nie masz czasem do tego pokojówek ?
- Mam, ale one nie będą sprzątały twoich bokserek do cholery! Masz godzinę, aby tu posprzątać- powiedziałam i wyszłam z pokoju. Miałam zamiar przez cały dzień leżeć nad basen i się opalać. Jednak ktoś musiał mi przeszkodzić. Dzwonił Justin.
- Hej- powiedział- Możemy się spotkać ?
- Jasne, gdzie i kiedy ?
- Za 15 minut w parku ? Na naszej ławce ?
- Będę- powiedziałam i się rozłączyłam. Pobiegłam do pokoju, w którym zastałam.. Zayna sprzątającego ?
- Wow, nie myślałam, że na serio posprzątasz- uśmiechnęłam się do niego ciepło.
Wzruszył ramionami tylko.
- Gdzie idziesz ?- zapytał widząc jak się przebieram.
- Spotkać się z Justinem .
- Myślałem, że między wami wszystko skończone- usiadł na łóżku.
- Bo tak jest. Jesteśmy przyjaciółmi.
- Jasne- mruknął pod nosem.
- Czyżbyś był zazdrosny ?- zapytałam ze śmiechem. Podeszłam do niego i pocałowałam- Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu- powiedziałam- Wrócę jak najszybciej się da- dodałam i wyszłam z pokoju. Szybko przemierzyłam trasę z domu do parku. Po 10 minutach usiadłam na ławce i czekałam na Justina. Pojawił się po chwili.
- Hej- uśmiechnęłam się ciepło i przytuliłam chłopaka.
- Hej- odparł. Usiedliśmy na ławce.
- Po co chciałeś się spotkać ?- zapytałam.
- Pogadać, powspominać- mówiąc to nie patrzył na mnie.
- O czym chciałeś porozmawiać ?- chyba znałam odpowiedź. Nie myliłam się.
- O nas.
- Justin proszę- zaczęłam, ale chłopak uciszył mnie pocałunkiem.
Nie powinnam, ale odwzajemniłam go.
- U ciebie czy u mnie ? - zapytałam przerywając pocałunek
- Nigdzie. Jesteś z Zaynem - odpowiedział
- Oj, zamknij się - odpowiedziałam i otarłam ręką o jego krocze.
Spodobało mu się to.
- U mnie, u ciebie jest 1D i reszta
W mgnieniu oka znaleźliśmy się w domu Justina. Był ogromny. Zaczęła się gra wstępna. W pocałunku obijaliśmy się o wszystkie ściany, a było ich sporo. Wreszcie dotarliśmy do jego sypialni.
- Na pewno tego chcesz ? Chcesz zdradzić Zayna ? - zapytał
- Nie pierdol tylko zaczynaj
I stało się. Zrobiliśmy to. Dopiero po fakcie zaczęłam żałować. Niestety byłam tak zmęczona, że po prostu zasnęłam. Obudziłam się dość wcześnie. Obok mnie słodko spał Justin. Postanowiłam wejść na twittera.
- Oo, znowu jakaś afera. Chętnie poczytam - pomyślałam
Załamałam się. Twitter był pełny od zdjęć. Naszych zdjęć. I tych z parku, i tych w drodze do Biebsa. Zadzwonił telefon. Wiedziałam, że to On.
- Lily, chyba musimy pogadać - odezwał się wkurzony głos Zayna
- Jasne, za 15 minut będę - odpowiedziałam i szybko się rozłączyłam
Ubrałam się i po cichu wyszłam.
Droga do domu minęła o wiele za szybko. Wchodząc do przedpokoju uświadomiłam sobie że , pierwszy raz w życiu boję się być w swoim domu. Przemieszczenie się z przedpokoju do pokoju zabrało mi 5 minut. Wstąpiłam od razu do kuchni po lody. Wiedziałam, że po rozstaniu to jest najlepsze lekarstwo. Cholera, co ja robię ?- pomyślałam. Przecież ja nie chce się nim rozstać prawda ?
Westchnęłam.
Zostawiałam w zamrażarce lody i weszłam po schodach do pokoju. Na szczęście w domu nikogo nie było oprócz Zayn'a. Nieśmiało weszłam.
Byłam zdziwiona. Spodziewałam się gwałtownej reakcji. Krzyczenia, a tu nic. Zayn siedział na łóżku, odwrócony do mnie plecami. Wiedział, że weszłam do pokoju, ale nie zareagował. Podeszłam do niego i usiadłam naprzeciwko na łóżku.
- Zayn- szepnęłam.
- Nic nie mów- poprosił. Zamilkłam. Siedzieliśmy przez 10 minut nieruchomo. Chłopak ani razu na mnie nie spojrzał.
- Dlaczego ?- spytał, nadal na mnie nie patrzył. Mówił spokojnym tonem, nie krzyczał. To było gorsze niż wrzaski.
- Ja.. ja nie wiem- powiedziałam cicho. Głos mi przy tym zadrżał.
- Nie chcesz być już ze mną ?- pierwszy raz odkąd weszłam na mnie spojrzał. W jego oczach widziałam ból oraz determinację.
- Chcę, nie, nie wiem- jęknęłam i zakryłam twarz dłońmi. Czy chciałabym być z Zaynem ?-pytałam samą siebie. Kochałam go. To było pewne, ale kochałam także Justina. Którego bardziej ? Nie wiedziałam- Kocham cię.
- Jego też kochasz- powiedział, jakby czytając mi w myślach.
- Tak- szepnęłam.
- Wiesz, że tak dalej być nie może ? Musisz wybrać.
- Tylko, że ja nie wiem! Pogubiłam się w tym - krzyknęłam i poczułam jak łzy ściekają mi po policzkach- Czemu jesteś taki miły ? Czemu na mnie nie krzyczysz ?
- A co by to dało ?- mówił spokojnym tonem- Zaakceptuje twój wybór, nawet jeśli nie wybierzesz mnie. Chcę, abyś była szczęśliwa.
Spojrzałam na niego ze złością. Czemu mi to utrudniał ?
- Co chcesz, abym zrobiła ?- warknęłam.
- Wybrała. Wybór należy do ciebie.
- Ale ty nie wiesz .. - szepnęłam
- Czego nie wiem ?
- My.. To nie był tylko pocałunek
- Tak myślałem - odpowiedział po czym wyszedł.
I tu był haczyk. Nie wiedziałam kogo mam wybrać. Wstałam z łóżka i zaczęłam przechadzać się po pokoju. Kochałam ich obu. To wiedziałam na pewno. Ale w kimś byłam zakochana. Tylko w kim ? Zaczęłam wspominać czasu nim nie znałam Zayna. Justin był moim idolem od dawna. Kochałam go od początku. Zawsze chciałam iść z nim na randkę. Kiedyś nawet planowałam z nim przyszłość. Tylko czy aby na pewno to właśnie nie popychało mnie do przodu ? Miłość do mojego idola ? Zayna kochałam odkąd go poznałam. Od naszych pamiętnych wakacji. Wydawał się taki uroczy. Później zerwaliśmy. Rozstanie z Zaynem przebyłam od wiele trudniej niż rozstanie z Biebsem. Rozstałam się z Justinem z powodu Zayna. Czy właśnie jego kochałam ? Czy w nim byłam zakochana ? I właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę, że Justina owszem, kochałam, ale kochałam go jako fanka. A to w Zaynie byłam zakochana.
- Podjęłam decyzję- powiedziałam i podeszłam do niego, namiętnie go całując.
Lekko mnie odepchnął.
- Lily, zdradziłaś mnie - powiedział stanowczym głosem
- Zayn.. nie chciałam. Ty się kochać nie chciałeś. Ja też mam potrzeby do cholery
- Trzeba było powiedzieć, a nie pieprzyć się z Justinem. Żegnam.
Cześć Kochani
Tutaj Lily, to jest przedostatni rozdział w tym opowiadaniu.
Chcieliśmy wam podziękować za to, że wchodziliście i za wszystko w ogóle. Jesteście wspaniali.
Dziękujemy, że wchodziliście na tego bloga czytaliście i komentowaliście. Dłuższe przemówienie napisze w ostatnim rozdziale i epilogu :)
- Harry.. Przepraszam cię - powiedziałam po czym wtuliłam się w niego.
- Przecież już jest wszystko okej. Lubię dzieci. Nawet na początku się ucieszyłem. Byłem jedynie zły, że mi nie powiedziałaś.
- Ja wiem.. Chciałam ci powiedzieć, ale nie wiedziałam jak to zrobić.
- Cśśśś
Dzieliły nas tylko milimetry. Harry przyssał się do moich ust. Rozchyliłam wargi i wpuściłam jego język. Uśmiechnął się.
- Ekhem, nie jesteście tu sami.
- LOU ! - krzyknęliśmy
- Możesz chociaż raz nie przeszkadzać ?! - zdenerwował się Haz.
Miałam wrażenie, że chłopak był zazdrosny. Słyszałam o tych całych bromance'ach. Larry. Szczerze mówiąc to chłopców też to denerwowało. Postanowiłam wziąć drzemkę. Obudził mnie Harry.
- Już jesteśmy - uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
Przyznam, to było słodkie.
~~~Lily~~~
Pierwszy tydzień po powrocie chłopców, okazał się zaskakująco nudny.
- Zayn- wrzasnęłam na całe gardło.
- Co ?
- Mógłbyś do jasnej cholery posprzątać ten pokój ?- wskazałam na podłogę na której walały się jego ubrania.
- Nie masz czasem do tego pokojówek ?
- Mam, ale one nie będą sprzątały twoich bokserek do cholery! Masz godzinę, aby tu posprzątać- powiedziałam i wyszłam z pokoju. Miałam zamiar przez cały dzień leżeć nad basen i się opalać. Jednak ktoś musiał mi przeszkodzić. Dzwonił Justin.
- Hej- powiedział- Możemy się spotkać ?
- Jasne, gdzie i kiedy ?
- Za 15 minut w parku ? Na naszej ławce ?
- Będę- powiedziałam i się rozłączyłam. Pobiegłam do pokoju, w którym zastałam.. Zayna sprzątającego ?
- Wow, nie myślałam, że na serio posprzątasz- uśmiechnęłam się do niego ciepło.
Wzruszył ramionami tylko.
- Gdzie idziesz ?- zapytał widząc jak się przebieram.
- Spotkać się z Justinem .
- Myślałem, że między wami wszystko skończone- usiadł na łóżku.
- Bo tak jest. Jesteśmy przyjaciółmi.
- Jasne- mruknął pod nosem.
- Czyżbyś był zazdrosny ?- zapytałam ze śmiechem. Podeszłam do niego i pocałowałam- Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu- powiedziałam- Wrócę jak najszybciej się da- dodałam i wyszłam z pokoju. Szybko przemierzyłam trasę z domu do parku. Po 10 minutach usiadłam na ławce i czekałam na Justina. Pojawił się po chwili.
- Hej- uśmiechnęłam się ciepło i przytuliłam chłopaka.
- Hej- odparł. Usiedliśmy na ławce.
- Po co chciałeś się spotkać ?- zapytałam.
- Pogadać, powspominać- mówiąc to nie patrzył na mnie.
- O czym chciałeś porozmawiać ?- chyba znałam odpowiedź. Nie myliłam się.
- O nas.
- Justin proszę- zaczęłam, ale chłopak uciszył mnie pocałunkiem.
Nie powinnam, ale odwzajemniłam go.
- U ciebie czy u mnie ? - zapytałam przerywając pocałunek
- Nigdzie. Jesteś z Zaynem - odpowiedział
- Oj, zamknij się - odpowiedziałam i otarłam ręką o jego krocze.
Spodobało mu się to.
- U mnie, u ciebie jest 1D i reszta
W mgnieniu oka znaleźliśmy się w domu Justina. Był ogromny. Zaczęła się gra wstępna. W pocałunku obijaliśmy się o wszystkie ściany, a było ich sporo. Wreszcie dotarliśmy do jego sypialni.
- Na pewno tego chcesz ? Chcesz zdradzić Zayna ? - zapytał
- Nie pierdol tylko zaczynaj
I stało się. Zrobiliśmy to. Dopiero po fakcie zaczęłam żałować. Niestety byłam tak zmęczona, że po prostu zasnęłam. Obudziłam się dość wcześnie. Obok mnie słodko spał Justin. Postanowiłam wejść na twittera.
- Oo, znowu jakaś afera. Chętnie poczytam - pomyślałam
Załamałam się. Twitter był pełny od zdjęć. Naszych zdjęć. I tych z parku, i tych w drodze do Biebsa. Zadzwonił telefon. Wiedziałam, że to On.
- Lily, chyba musimy pogadać - odezwał się wkurzony głos Zayna
- Jasne, za 15 minut będę - odpowiedziałam i szybko się rozłączyłam
Ubrałam się i po cichu wyszłam.
Droga do domu minęła o wiele za szybko. Wchodząc do przedpokoju uświadomiłam sobie że , pierwszy raz w życiu boję się być w swoim domu. Przemieszczenie się z przedpokoju do pokoju zabrało mi 5 minut. Wstąpiłam od razu do kuchni po lody. Wiedziałam, że po rozstaniu to jest najlepsze lekarstwo. Cholera, co ja robię ?- pomyślałam. Przecież ja nie chce się nim rozstać prawda ?
Westchnęłam.
Zostawiałam w zamrażarce lody i weszłam po schodach do pokoju. Na szczęście w domu nikogo nie było oprócz Zayn'a. Nieśmiało weszłam.
Byłam zdziwiona. Spodziewałam się gwałtownej reakcji. Krzyczenia, a tu nic. Zayn siedział na łóżku, odwrócony do mnie plecami. Wiedział, że weszłam do pokoju, ale nie zareagował. Podeszłam do niego i usiadłam naprzeciwko na łóżku.
- Zayn- szepnęłam.
- Nic nie mów- poprosił. Zamilkłam. Siedzieliśmy przez 10 minut nieruchomo. Chłopak ani razu na mnie nie spojrzał.
- Dlaczego ?- spytał, nadal na mnie nie patrzył. Mówił spokojnym tonem, nie krzyczał. To było gorsze niż wrzaski.
- Ja.. ja nie wiem- powiedziałam cicho. Głos mi przy tym zadrżał.
- Nie chcesz być już ze mną ?- pierwszy raz odkąd weszłam na mnie spojrzał. W jego oczach widziałam ból oraz determinację.
- Chcę, nie, nie wiem- jęknęłam i zakryłam twarz dłońmi. Czy chciałabym być z Zaynem ?-pytałam samą siebie. Kochałam go. To było pewne, ale kochałam także Justina. Którego bardziej ? Nie wiedziałam- Kocham cię.
- Jego też kochasz- powiedział, jakby czytając mi w myślach.
- Tak- szepnęłam.
- Wiesz, że tak dalej być nie może ? Musisz wybrać.
- Tylko, że ja nie wiem! Pogubiłam się w tym - krzyknęłam i poczułam jak łzy ściekają mi po policzkach- Czemu jesteś taki miły ? Czemu na mnie nie krzyczysz ?
- A co by to dało ?- mówił spokojnym tonem- Zaakceptuje twój wybór, nawet jeśli nie wybierzesz mnie. Chcę, abyś była szczęśliwa.
Spojrzałam na niego ze złością. Czemu mi to utrudniał ?
- Co chcesz, abym zrobiła ?- warknęłam.
- Wybrała. Wybór należy do ciebie.
- Ale ty nie wiesz .. - szepnęłam
- Czego nie wiem ?
- My.. To nie był tylko pocałunek
- Tak myślałem - odpowiedział po czym wyszedł.
I tu był haczyk. Nie wiedziałam kogo mam wybrać. Wstałam z łóżka i zaczęłam przechadzać się po pokoju. Kochałam ich obu. To wiedziałam na pewno. Ale w kimś byłam zakochana. Tylko w kim ? Zaczęłam wspominać czasu nim nie znałam Zayna. Justin był moim idolem od dawna. Kochałam go od początku. Zawsze chciałam iść z nim na randkę. Kiedyś nawet planowałam z nim przyszłość. Tylko czy aby na pewno to właśnie nie popychało mnie do przodu ? Miłość do mojego idola ? Zayna kochałam odkąd go poznałam. Od naszych pamiętnych wakacji. Wydawał się taki uroczy. Później zerwaliśmy. Rozstanie z Zaynem przebyłam od wiele trudniej niż rozstanie z Biebsem. Rozstałam się z Justinem z powodu Zayna. Czy właśnie jego kochałam ? Czy w nim byłam zakochana ? I właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę, że Justina owszem, kochałam, ale kochałam go jako fanka. A to w Zaynie byłam zakochana.
- Podjęłam decyzję- powiedziałam i podeszłam do niego, namiętnie go całując.
Lekko mnie odepchnął.
- Lily, zdradziłaś mnie - powiedział stanowczym głosem
- Zayn.. nie chciałam. Ty się kochać nie chciałeś. Ja też mam potrzeby do cholery
- Trzeba było powiedzieć, a nie pieprzyć się z Justinem. Żegnam.
Cześć Kochani
Tutaj Lily, to jest przedostatni rozdział w tym opowiadaniu.
Chcieliśmy wam podziękować za to, że wchodziliście i za wszystko w ogóle. Jesteście wspaniali.
Dziękujemy, że wchodziliście na tego bloga czytaliście i komentowaliście. Dłuższe przemówienie napisze w ostatnim rozdziale i epilogu :)
Dziękuję Za wszystko Lily
Helouu, jak wiecie opowiadanie powoli się kończy. Cieszy nas zainteresowanie wśród was - o ile piszecie prawdę w komentarzach. Zależy nam na szczerych opiniach. Mamy w planach także nowego bloga :D Szczegóły podamy późnieeeej :3
Sylwia