czwartek, 6 września 2012

Dwadzieścia dziewięć.

- Czekaj ! - krzyknęłam
Odwrócił się. Bez słowa podbiegłam i wpiłam się w jego usta. Odwzajemnił pocałunek, co mnie bardzo zdziwiło. Nie przerywając pocałunku wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
- Seks na zgodę ? - stanowczo poruszył brwiami
- Serio ? Tak chcesz się godzić ? Pff, Malik, jesteś idiotą
- Ale twoim idiotą - odpowiedział zaczął mnie rozbierać
- No błagam. Zayn, nie
- Mam sobie iść ? Dobrze, jeżeli tak chcesz - powiedział i skierował się w stronę wyjścia.
- Nie ! Czekaj. Chodź no tu - uśmiechnęłam się po czym kontynuowaliśmy. 
Malik założył prezerwatywę po czym zaczęła się ostra zabawa, jak to zwykle. Co jak co, ale Zayn robił to najlepiej. 



*

{ Niall }



Zajrzałem do pokoju maluchów. Julie się z nimi bawiła. 
- Niall, możesz wziąć ode mnie Liama ? Słabo mi 
- Tak, jasne - powiedziałem i wziąłem syna na ręce
- Przynieść ci wody ? - zapytałem
Nie czekając na odpowiedz pobiegłem na dół. Po chwili wróciłem ze szklanką wody. Julie leżała na podłodze. Spanikowałem. Zadzwoniłem po pogotowie. Przyjechali niedługo potem. Wzięli ją. Nie mogłem jechać z nimi - dzieci. Zadzwoniłem do Liama. W miarę szybko dotarł. Bez słowa wybiegłem z domu łapiąc po drodze kluczyki. Do szpitala na szczęście miałem niedaleko.
- Julie Horan - powiedziałem zdyszany przy recepcji.
- Kim pan jest ? - spytała po czym na mnie spojrzała.
- Ach, tak. Pańska żona leży w sali 317, drugie piętro.
- Dziękuję - powiedziałem po czym kontynuowałem swój bieg. 
W sali był lekarz. Po chwili wyszedł, a ja zająłem jego miejsce. Podbiegłem do Julie i się w nią wtuliłem. Tak mocno jak się tylko dało.
- Udusisz mnie - zaśmiała się
- Jak dobrze, że nic ci nie jest 
- Niall ,przepraszam - szepnęła
- Cii, nie twoja wina - lekko ją pocałowałem
Pogłębiła pocałunek. Stał się namiętny i .. wspaniały.
- Gdzie dzieci ? - zapytała
- Są bezpieczne, Liam jest z nimi - uspokoiłem ją
- Na prawdę nie wiem jak ja mu się odwdzięczę. Tak nam pomaga.
- Jest naszym przyjacielem, to normalne.
Uśmiechnąłem się do niej. Odwzajemniła uśmiech po czym powoli zamknęła oczy. I wtedy usłyszałem przerażający dźwięk. Aparatura, do której była podłączona Julie, zaczęła wydawać nieprzyjemne "piiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiip'. Do sali wbiegli lekarze. Nie mogłem wydusić z siebie żadnego dźwięku. Pielęgniarka niemal wypchnęła mnie za drzwi. Usiadłem na zimnej podłodze. Płakałem, strasznie płakałem. Wybrałem numer do Liama.
- Li, Li, Liam, Julie.. ona
- Niall ? Czemu płaczesz i co 'ona' ? - odpowiedział zdenerwowany
- Ona.., przyjedz po prostu - totalnie się rozkleiłem
- Niall, nie rób niczego głupiego, zaraz będę
To było straszne. Widzieć jak próbują uratować najważniejszą osobę w twoim życiu. Nikomu nie życzę takiego widoku. Na końcu korytarza ujrzałem znaną mi postać. Wstałem. Liam po prostu dał mi się wypłakać. Dopiero później wytłumaczyłem mu o co chodzi. Był zdenerwowany, tak samo jak ja. Po chwili z sali wyszedł lekarz.
- Co z nią ? - zapytałem
- Udało się, jej stan jest stabilny. Niestety, jest w śpiączce.
Kamień spadł mi z serca. 
- Mogę do niej wejść ? - spytałem
- To nie jest dobry pomysł, ale... dobrze, ma pan 15 minut.
Wszedłem tam. Była taka blada. Jej twarz wyrażała jedno, wielkie nic. Delikatnie wziąłem ją za rękę. 
- Julie, dlaczego? - zapytałem
- Dlaczego? Na prawdę tak chcesz? Nie mała. Nie pozwolę Ci na to. Rozumiesz? Nie pozwolę - kontynuowałem swój monolog.
Mimowolnie do oczu napłynęły mi łzy. Siedziałem tam przy niej jak idiota. Kompletnie zapominając, że w domu mam dwójkę ślicznych pociech.  I zapewne Danielle, której nie odwdzięczę się przez całe życie. Ma swoje życie, a ja obarczałem ją własnymi problemami. Lekko pocałowałem Jul po czym wyszedłem. Niedługo potem stałem już pod domem. Było dość późno.
- Danielle, przepraszam - zacząłem 
- Na prawdę nie masz za co. Zajmowanie się nimi to sama przyjemność - odpowiedziała i lekko się usmiechnęła.
- Co u Julie ? - dodała
- Szkoda gadać, jest w śpiączce. Nie wiadomo czy w ogóle się obudzi - jak zwykle, rozkleiłem się
Dan podeszła i mocno mnie przytuliła.
- Dziękuję Ci, Liam zaraz po ciebie przyjedzie
- Nie powinieneś być w szpitalu ? - zapytała
- Uwierz, chciałbym. Ale nie mogę wiecznie obarczać moich przyjaciół. Jutro przyjadą rodzice i zajmą się maluchami
- Jesteś pewny? Mogę zostać. Możemy razem z Liamem
- Umm, nie wiem .. - zastanowiłem się
Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi. 
- Danielle, jedziemy ? - zapytał Liam
- Słuchaj, jest pewna sprawa - powiedziałem
- Zostaniemy tu na noc, a Niall pojedzie do Julie - dokończyła Danielle.
- Okej, nie ma sprawy - uśmiechnął się
Pobiegłem jeszcze na górę. Ucałowałem dzieciaki i zbiegłem z powrotem na dół. 
- Jeszcze raz wam dziękuję, wiecie gdzie wszystko jest, jak coś to dzwońcie - rzuciłem i wyszedłem z domu. Trudno było negocjować z lekarzem. W końcu pozwolił mi przenocować na fotelu. Tak właśnie spędziłem noc.



{ Zayn }



- Dziękuję - wyszeptałem Lily. 
- To ja dziękuję - odpowiedziała i słodko się uśmiechnęła.
- To jak ? Kto lepszy ? Ja czy Justin ? - zapytałem
- Oj idź, dobranoc- odwróciła się do mnie plecami.
- Dobranoc, i tak wiem, że jestem lepszy
Nagle do pokoju wparował wkurzony Louis.
- Wy się tu pieprzycie, a Julie leży w śpiączce w szpitalu. Brawo kurwa - niemal wykrzyczał
- Nie drzyj się, w jakiej śpiączce, co się stało ? 
- No normalnie, ubierajcie się - odpowiedział
- Lou, jest 3 nad ranem. Poczekajmy do rana, na pewno Niall z nią jest - Lily próbowała złagodzić trochę sytuację.
Louie chwilę pomyślał po czym się z nią zgodził. Wszyscy razem zeszliśmy do salonu. Nikomu nie chciało się spać. 

***
Rano pojechaliśmy do szpitala. Stan Julie był stabilny. Na razie . Kazaliśmy Niallowi wracać do domu się wyspać, całą noc spędził przy łóżku Jul. Na początku zaczął się kłócić, później jednak przyznał nam rację i pojechał do domu. My zostaliśmy. Przez cały ranek i połowę popołudnia nic się nie działo. Harry z Lou zaczęli się nudzić i bawić w berka dopóki jedna z pielęgniarek ich nie ochrzaniła. Carmen po południu przyjechała z Vanessą, a Liam z bliźniakami. Około 20 podszedł do nas lekarz. 
- Mam dobrą wiadomość- powiedział na wejściu, a my odetchnęliśmy z ulgą- I złą.
- Jaką ?- zapytał Niall, który właśnie wszedł do szpitala. 
- Dobra jest taka, że jej stan się nie pogorszył. Zła zaś taka, że nie wiadomo, czy obudzi się ze śpiączki.


Tak właśnie się skończył nasz blog. Zostanie jeszcze epilog. Mam ogromną prośbę. Wszystkie osoby, które czytały, czy mogłyby skomentować ten ostatni rozdział i wyrazić się o całym blogu ? 
Zapraszam też na Nowego bloga - http://lifeissucks-alison.blogspot.com/
Bohaterowie pojawią się wraz z epilogiem ! 
A teraz kilka słów ode mnie - Lily - Karolina
Ci którzy byli ze mną od początku i ci, którzy doszli później. Chciałam wam podziękować! I to naprawdę. Tym co komentowali i tym co nie. Tym co obserwowali i tym co nie. Dziękuje. Wiem,że często to pisałam. Chciałam również podziękować, za te prawie 30 tysięcy wejść! :)
Z innej strony.
Dla mnie ten blog stał się częścią mnie. Będzie mi go brakowało. Ale wszystko się w końcu kończy. Pewnie za 2 tygodnie będę żałowała, że go zakończyłam... ale no cóż. Trudno. Mam nadzieję, że na tym 2 blogu będzie tyle samo czytelników jak tu, a nawet więcej. 
Nie będę się rozpisywać.Epilog pojawi się za parę dni, może nawet jutro. Byłam bym ogromnie wdzięczna, gdybyście napisali kilka słów od siebie, na temat całości bloga. Dziękuje Karolina.








4 komentarze:

  1. Świetny rozdział, chociaż szkoda że go kończycie, ale jest super! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Blog mi się strasznie podobał... bardzo szkoda, że go kończycie! :( Ale jest super! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. BLOG !! SUPERRR, genialnie pisałeś rozdziały, szkoda, że już kończysz, no ale wszystko się kiedyś zaczyna i kończy :( ;33 czekam na epilog <33
    ja również DZIĘKUJĘ *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. nadal nie mogę się przyzwyczaić do tego, że kończycie z tym blogiem.. jest mi trudno się z nim rozstać, ponieważ zżyłam się z nim i przez kilka miesięcy będzie mi czegoś brakowało...
    + ten blog jest zajebisty i zdania nie zmienię .
    KOCHAM BLOGA I KOCHAM WAS. Na zawsze będę tęskniła Xx
    ~ Kaśka Directioner

    OdpowiedzUsuń