Przebudziłam się po krótkiej drzemce. O szesnastej miałam wizytę u lekarza. Był to dla nas bardzo ważny dzień. Zeszłam na dół. Niall już tam był. Rozpakowywał zakupy.
- Zbieraj się kotku, zaraz wychodzimy - powiedział i czule mnie pocałował.
Wzięłam gryza kanapki i poszłam na górę się przebrać. Założyłam rurki, jakiś luźny top i conversy. Włosy związałam w koka. Odkąd zaszłam w ciążę, o wiele szybciej się ubieram. Zeszłam na dół. Niall był już gotowy. Założył koszulkę z napisem ' Free Hugs '. Wyglądał nieziemsko, zresztą jak zawsze. Liam miał nas zawieźć. Jak zwykle był punktualny, nie to co Haz. Niedługo później byliśmy już w poczekalni.
- Denerwuje się - szepnął Niall
- Skarbie, spokojnie. Przecież nie ważne jaka będzie płeć, prawda ? Ważne żeby było zdrowe.
- No tak.. Ale jak to będzie chłopiec, damy mu na imię Justin ? - zapytał
- Chyba sobie kpisz. Pff rozumiem, że lubisz Biebera, ale dziecka tak nie nazwiemy, sorry bejb.
Zrobił smutną minę. Szkoda mi go było, ale nie nazwę dziecka Justin. Bez przesady. Nadeszła nasza kolej. Przywitaliśmy się z lekarzem. Krótki ' wywiad' i te sprawy. W końcu nadeszła ta chwila.
- Chcecie poznać płeć dziecka ? A raczej .. dzieci ? - powiedział
- Dzieci ? - zdziwiłam się
- Tak, to ciąża bliźniacza
Na początku się przeraziłam. z bliźniakami nie jest łatwo. Dwa razy więcej obowiązków.
- Więc .. macie dziewczynkę * pokazał nieco mniejsze dziecko * i chłopca. Rozwijają się świetnie. Jest tylko mały problem z położeniem. Zastanawiam się tylko .. Dajcie mi chwilkę - uśmiechnął się i wyszedł z gabinetu.
- Mamy bliźniaki. Dwa małe Horanki - powiedział dumnie Nialler
- Tak, wiem . Ciesze się, ale wiesz że nie będzie łatwo. Ty będziesz miał koncerty. Moja mama ma termin w podobnych dniach do mnie.
- Od czego mamy przyjaciół ? Kochanie, damy radę - uspokoił mnie i mocno przytulił.
Po chwili wszedł lekarz. Oznajmił mi, że musi mnie na parę dni zatrzymać na obserwacji. Było to normalne z racji, że byłam dość młoda. No nic. Przydzielili mi salę. Niall miał mi przywieźć trochę ubrań i laptopa. Siedziałam na łóżku. Do sali wszedł mój mąż.
- Heej, masz tu wszystko czego chciałaś - powiedział i położył torbę przy łóżku.
- Niall, dzisiaj miała być kolacja. Nienawidzę odwoływać tak ważnych uroczystości. Ughh
- Spokojnie kochanie, już wszystko załatwione. W wolnych dniach wszyscy cię odwiedzą i wspólnie powiemy im nowinę.
- Dziekuję, kocham cię Niall - lekko go pocałowałam
Niall musiał już iść. Mieli spotkanie z Simonem. Otworzyłam laptopa. Weszłam na twittera. W moim mentions było pełno miłych wiadomości. Były też takie, których treści nawet nie będę wymieniała. Nie było to miłe, ale musiałam się z tym liczyć. Zadzwoniłam jedynie do mamy. Powiedziałam, żeby nie przyjeżdżała. Musiała odpoczywać. Powiedziała mi tylko, że będę miała siostrzyczkę. Ucieszyłam się. Zawsze chciałam mieć siostrę.
~~~Carmen~~~
Próbowałam jakoś dojść do siebie po tamtejszej nocy. Nie wiem dlaczego, ale obudziłam się u Lily. Zeszłam do kuchni. Przy stole siedział uśmiechnięty Haz z przygotowanym śniadaniem.
- Dzień dobry myszko, jak się spało ? - namiętnie mnie pocałował
- Okropnie. Bez ciebie. Gdzieś ty był ?
- Nie wiem, obudziłem się w salonie.
Posłałam mu szeroki uśmiech i poszłam do salonu z moim śniadaniem. Nagle do domu wszedł Niall. Bez Julie.
- Gdzie zgubiłeś Jul ? - spytałam zdenerwowana
- Aaa , musiała zostać na parę dni w szpitalu. Wszystko w porządku. Jedynie obserwacja - powiedział na jednym wdechu
- I jaaak ? Będziemy mieli małego czy małą ? - wydarł się Hazza
- Myślicie, że wam powiem ? Dowiecie się jutro. Oboje wam powiemy. A tak w ogóle chłopaki, zbierajcie się. Zaraz jedziemy na spotkanie z Simonem. - uśmiechnął się i poszedł na górę
Napisałam sms'a do Jul. Odpisała, że wszystko jest w porządku więc mniej się denerwowałam. Wróciła Lily z Zaynem i .. psem.
- Skąd macie tego psa ? - zaśmiałam się
- Wzięłam ze schroniska - chamsko odpowiedziała
Jeszcze tego nam brakowało. W sumie to był jej dom, więc nie miałam za dużo do gadania. o minie Zayna wywnioskowałam, że on też nie jest zbyt szczęśliwy. Ale cóż. Czego się nie robi dla swojej ukochanej ?Usłyszałam głos Hazzy z sypialni na górze. Szybko pobiegłam na górę. Podszedł do mnie, wziął mnie na ręce i zaniósł na łóżko.
- I tylko po to drzesz się na cały dom ?
- Chciałem po prostu z tobą pobyć. Mam jeszcze trochę czasu przed spotkaniem - powiedział
To była najsłodsza rzecz jaką ktoś kiedykolwiek dla mnie zrobił.
~~~Louis~~~
Jako jedyny nie spałem u Lily. Spędziłem tą noc z Eleanor. Z resztą miałem się spotkać na miejscu. Tak właściwie nie wiedziałem po co Simon chciał się z nami widzieć. Mieliśmy mieć wolne. Pewnie znowu chciał kogoś opieprzyć. Jak to zwykle wujek Simon robił. Zjadłem śniadanie i wyszedłem z mieszkania. Do biura jechałem niecałe 20 minut. Chłopcy byli już na miejscu. Przywitaliśmy się z Simonem. Od razu zaczął.
- Więc , pewnie zastanawiacie się po co was tu sprowadziłem – powiedział.
Wszyscy odparliśmy, że nie mamy pojęcia.
- Niall.. słyszałem, że spodziewacie się dziecka.
- No tak, ale co to ma do rzeczy ? – odpowiedział.
Simon zrobił nam kazanie na temat tego, że dziecko to najmniej potrzebna nam teraz rzecz i że jak chcemy zrobić wielką karierę to dziecko tylko będzie przeszkadzało. Niall ostro się wkurzył i wyszedł. Nie dziwię mu się. W końcu to jego życie. Chwilę później i my wyszliśmy. Po drodze zatrzymaliśmy się, żeby coś zjeść. Bez Nialla było jakoś tak dziwnie.
~~~Lily~~~
Siedziałyśmy w salonie oglądając „ The lucky one ”.
- Aww, jakie to słodkie – westchnęła Carmen. Nigdy nie lubiłam takich romantycznych filmów. W międzyczasie do domu wpadł Nialler. Był mocno wkurzony.
- Ejj, co się stało ? – zapytałam
- Ojj nie ważne. Simon jak zwykle ma jakieś ale – odpowiedział i poszedł do swojego tymczasowego pokoju. Po chwili zszedł na dół z dwoma torbami.
- Horanku, dlaczego się spakowałeś ? – zapytała Carmen
- Bo widzisz, biorę nasze rzeczy i jadę do nowego mieszkania.
- Żartujesz ? Niall noo.
- Przecież będziemy was odwiedzali, spokojnie. Mieszkamy 10 minut stąd – zaśmiał się.
To było raczej logiczne, że kupił mieszkanie, żeby w nim mieszkać. Nie miałam ochoty oglądać tego durnego romansidła, więc poszłam z Baylorem na spacer. O tej porze roku Londyn był piękny. Czyste niebo, słońce powoli zachodziło. Wybrałam się do pobliskiego parku. Nagle zadzwonił telefon. Był to Zayn. Zaproponował mi spacer. Miał do mnie dojść. Długo rozmawialiśmy. Mój Bad Boy
~~~Niall~~~
Czas szybko zleciał. Już byliśmy w trasie z Lily. Pożegnanie nie
było łatwe. Musiałem zostawić Julie i nasze maleństwa na całe 3 miesiące. Nie
mogła nas odwiedzić w Ameryce ze względu na jej stan. Dziś był dzień powrotu.
Był 23 maja. Julie była w 9 miesiącu ciąży. Termin wypadał na początek czerwca.
Byłem strasznie szczęśliwy. W samolocie były lekkie turbulencje. Po 6 godzinach
wreszcie mieliśmy lądować. Na lotnisku miały czekać dziewczyny. Po chwili
wszyscy zadowoleni biegliśmy do naszych dziewczyn. Nie zwracałem nawet uwagi na
fanki. Podbiegłem do Jul. Była już całkiem spora. Wtuliła się we mnie, a ja ją
czule pocałowałem. Okazało się, że podczas naszej nieobecności dziewczyny
przygotowały pokój dla dzieci.
- Jak było ? – zapytała Julie i przywitała się z Lil.
- Nigdy więcej ! Nigdzie nie jadę z piątką tych idiotów –
oznajmiła
- Ej, nie było aż tak źle – zaszedł ją od tyłu Zayn i się
wyszczerzył
- Możemy wracać ? Chce zobaczyć Baylora – narzekała Lily
- Ostrzegam, to psisko strasznie urosło – odezwała się Carmen
Postanowiliśmy, że od razu pojedziemy do siebie. Pożegnaliśmy
się z resztą i pojechaliśmy.
- Niall, skąd ty masz prawo jazdy ? – zdziwiła się Jul
- A widzisz, udało mi się zdać w USA. Jak to sobie wyobrażałaś,
dwójka dzieci i brak samochodu ? – zaśmiał się i otworzył mi drzwi do dużego,
czarnego Lexus’a.
Jej brzuch był ogromny.
Od czasu do czasu było widać kopnięcia. To wspaniały widok. Dojechaliśmy do
domu. Położyłem walizki w sypialni i poszedłem się kąpać. Trasa to jednak
męcząca rzecz. W dodatku te podróże samolotem. Julie siedziała na łóżku.
- Wiesz co ? Zastanawiałem się nad imieniem.
- Mam nadzieję, że nie Justin – zaśmiała się
- Nie nie. Poważnie się zastanawiałem. Co powiesz na… Liam ?
Jest moim najlepszym przyjacielem. Kiedyś nawet mu obiecałem, że nazwę syna
jego imieniem – powiedziałem i się uśmiechnąłem
- Jest świetne ! – odpowiedziała Jul i cmoknęła mnie w usta.
- Ja też coś mam. Alison ? – zapytała
- Haha, wiesz że moja przyjaciółka z Mullingar ma tak na imię ?
- Wiem, ale nie dlatego wybrałam to imię – zaśmiała się
Okazało się, że też miała przyjaciółkę imieniem Ali.
- Na pewno będzie szczęśliwa – odpowiedziałem
- Tylko wiesz .. Niall , ona nie żyje. Zginęła w wypadku
samochodowym dwa lata temu. Jechałyśmy razem z jej rodzicami na jakiś festiwal.
Jedynie ja przeżyłam. Cudem. Czy naprawdę tyle ważnych dla mnie osób musiało
zginąć, żebym ja mogła spokojnie żyć ? – totalnie się rozkleiła.
- Przepraszam, nie wiedziałem. Nie płacz już mała – powiedziałem
i dałem jej się wypłakać w moje ramię.
- Nie możesz się winić za to wszystko. Najwidoczniej tak się
musiało stać – próbowałem ją pocieszyć. Na marne. Zaczęła jeszcze bardziej
płakać. Niedługo potem zasnęła. Przykryłem ją kołdrą i pocałowałem w czoło, po
czym zszedłem na dół, żeby coś zjeść. W lodówce było pusto. W końcu nikogo tu
nie było przez ten czas. Zamówiłem pizzę. Po zjedzeniu położyłem się spać.
Byłem padnięty. W środku nocy obudziła mnie Julie. Miała liczne skurcze.
- Niall, to chyba już – szepnęła
- Niemożliwe. Termin masz za prawie dwa tygodnie.
- Nie słyszałeś o wcześniakach debilu ? Musimy jechać do szpitala.
Wziąłem jej torbę, pomogłem jej wstać i poszliśmy do samochodu.
Chwilę później byliśmy już na miejscu. Przyjęli nas bez problemu. Julie leżała
na porodówce. Przez cały czas byłem przy niej. Dopiero rano nasi przyjaciele
raczyli ruszyć tyłki do szpitala. Biedna Jul nadal się męczyła. Postanowili
przyspieszyć poród. Było to trochę za wcześnie, ale skurcze stawały się coraz
silniejsze. Wyszedłem z Zaynem na zewnątrz.
- Chcesz ? – wysunął mi paczkę papierosów pod nos.
Wziąłem. Zazwyczaj nie paliłem, ale dzisiaj tak wyjątkowo.
~~~Harry~~~
Siedzieliśmy w sali. Julie zwijała się z bólu. Przez chwilę
pomyślałem jakby to było z Carmen. Moje rozmyślania przerwała pielęgniarka,
która weszła do sali i nas wygoniła. Został tylko Nialler. Najwidoczniej się
zaczęło. Siedzieliśmy na korytarzu. Cieszyliśmy się. Zawsze chcieliśmy być
wujkami. Chciałem wtedy powiedzieć Carmen, że niedługo też tak będziemy mieli.
Ale nie mogłem. Chociaż wiedziałem, że bezpłodność można leczyć. Zbierałem się
tylko na odwagę, by jej to powiedzieć. Mogłaby pomyśleć, że jestem z nią tylko
dlatego, że chce mieć dziecko. Tak nie było. Lubiłem po prostu dzieci i w
przyszłości chciałem mieć własne. Może jeszcze nie teraz, ale chciałem. Louie
próbował rozluźnić atmosferę opowiadając jakieś słabe żarty. Śmieliśmy się
jedynie z jego głupoty.
- Twoja stara jest taka stara, że nawet Harry Styles mógłby z
nią chodzić – palnął
- Nie żyjesz – odpowiedziałem i zacząłem go gonić. Oboje
wylądowaliśmy na podłodze. Nie obyło się bez momentów Larrego Stylinsona.
- Panowie, na łóżku byłoby panom wygodniej – zaśmiała się
przechodząca pielęgniarka. Wszyscy zaczęli się śmiać. Nie byliśmy gejami do
cholery. Przez jakiś czas siedzieliśmy w ciszy.
- Gramy w kalambury ? – zapytał Lou
- Tak idioto, na środku SZPITALNEGO korytarza, z rodzącą Julie
za ścianą będziemy grać w kalambury – popukała się w czoło Eleanor.
- Nie to nie – udał obrażonego Louis
- No chodź tu – powiedziała El
Zaczęli się tulić i całować.
- Radzę przestać, bo zaraz naprawdę nas wygonią – powiedział
Zayn
Siedzieliśmy tak do wieczora. Rodzice Jul wyjechali więc nie
było ich z nami. Postanowiliśmy ich nie niepokoić. Było około 3 nad ranem. Z sali wyszedł zmęczony, ale za to strasznie uśmiechnięty Nialler.
- Mam syna ! I córkę ! – krzyczał na cały korytarz
- Bliźniaki ?? Tak się cieszę – powiedziała Lil.
Wszyscy mu pogratulowaliśmy i kazaliśmy wracać do Julie.
Wiem, jestem okropna, że kończę w takim momencie :D Ale cóż, macie przynajmniej motywację by przeczytać następny rozdział :) Przepraszam, że taki krótki, ale nie mam innego wyjścia. Zaglądajcie też na nowego bloga którego prowadzimy razem z Lily - http://oneheartwithmillionvoices.blogspot.com/
Już jest 1 rozdział ! Jeżeli chodzi o rozdział tutaj. Wszystko zależy od was! Komentujcie, a rozdział pojawi się szybciej. JEŚLI CHCECIE BYĆ NA BIEŻĄCO INFORMOWANI O ROZDZIAŁACH TO W KOMENTARZACH ZOSTAWCIE SWOJE TT :) Tak w ogóle nie powinnam go wstawiać bo jest mało komentarzy, ale trudno. Z następnym tak nie będzie x
Love You All - Julie/Sylwia
ps. Suchar o Haroldzie nie jest mój, wzięłam go z jakiejś stronki na fb :D